Nasza strona internetowa używa plików cookie (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych. Każdy ma możliwość wyłączenia plików cookie w przeglądarce, dzięki czemu nie będą zbierane żadne informacje.

Kultura Popularna - Marta Klimowicz, SPOŁECZNOŚCI SIECIOWE I NASZA-KLASA.PL

Z Katalog.Czasopism.pl

Zjazd absolwentów w sieci

Kategoria: Przedruki
Publikacja za zgodą autora i redakcji.


       Społeczności internetowe przeżywają obecnie prawdziwy boom. Do społeczności trzeba należeć, uczestnictwo w nich pomóc może w wykreowaniu odpowiedniego wizerunku, a ich lekceważenie grozi towarzyską śmiercią. Serwisy społecznościowe to niespotykany dotąd fenomen, gromadzący setki tysięcy ludzi, dyskutujących ze sobą, odsłaniających swoje życie codzienne, komentujących swoje zdjęcia i poszukujących starych lub nowych znajomych. Za obiekt analiz w tym artykule obrałam polski portal nasza-klasa.pl, służący w zasadzie wyłącznie odnajdywaniu znajomych z poszczególnych stopni edukacji. Moje obserwacje skupione są na dwóch podstawowych zagadnieniach: cyklu życia forum dyskusyjnego przypisanego do klasy oraz analizie fotografii zamieszczanych przez użytkowników i użytkowniczki tegoż portalu. Zacznę jednak od zarysowania tła teoretycznego, niezbędnego do takich rozważań: przedstawię główne kierunki myślenia o społecznościach, zarówno tych rozumianych tradycyjnie, jako związane z konkretną geograficzną przestrzenią, jak i tych, które nie są ograniczane barierami przestrzennymi czy czasowymi, wciąż jednak pozostając społecznościami – funkcjonującymi jednak w internecie.

       Społeczności: dziś

       Część poświęconą przedstawieniu najważniejszych koncepcji teoretycznych oraz badań empirycznych związanych ze społecznościami internetowymi zacząć powinnam od podkreślenia, że zdecydowałam się na ujednolicenie stosowanej terminologii: pomimo faktu, że niektórzy badacze używają różnych określeń, mówią o tym samym. Stąd też moja decyzja, mająca na celu ograniczenie chaosu poznawczego, aby terminy takie, jak „społeczności wirtualne”, „społeczności sieciowe”, „wspólnoty internetowe” i jeszcze kilka innych, sporadycznie pojawiających się w literaturze przedmiotu, konsekwentnie zastępować określeniem „społeczności internetowe”. Termin ten najpełniej oddaje badane zjawisko z co najmniej dwóch względów: po pierwsze, stosuje on pojęcie „społeczności”, silnie zakorzenione w naukach społecznych, po drugie zaś, określa je mianem internetowych, a więc takich, które funkcjonują za pośrednictwem tego medium.

       Barry Wellman oraz Milena Gulia stwierdzili, iż większość analiz związanych ze społecznościami internetowymi daje się zawrzeć w dychotomii: część badaczy uważa, że internet pozwolił na odrodzenie się społeczności, inni zaś twierdzą, że przyczynia się on do ich upadku poprzez pewnego rodzaju „ucieczkę od rzeczywistości”, jaką oferuje. Do tej drugiej tendencji nawiązuje między innymi Howard Rheingold, klasyk badań nad społecznościami internetowymi, stwierdzając: „[w]iele osób obawia się już samej idei społeczności internetowych, sądząc, że jest to następny krok w złym kierunku, zastępowanie technologicznym ersatzem kolejnego naturalnego źródła czy ludzkiej wolności” (Rheingold, 1993). Wellman i Gulia twierdzą, że zdecydowana większość analiz społeczności internetowych oparta jest na jednym z powyższych punktów widzenia, nie jest wsparta historią rozwoju społeczności, nie jest naukowa i mocno broni granic między światem wirtualnym, a tym, co przywykliśmy nazywać rzeczywistością (Wellman, Gulia, 1997). Pomimo tego, że autorzy ci niewątpliwie mają rację, w istocie lwia część badań nie tylko nad społecznościami internetowymi, ale i nad samym internetem, dokonuje opisu rzeczywistości w kategoriach zero-jedynkowych, to jednak nie wszyscy badacze akceptują i stosują tę uproszczoną wizję świata. Pisze o tym m.in. Manuel Castells, zwracając uwagę na fakt, iż pojęcie „społeczności internetowej” powstało, aby zwrócić uwagę na to, że w obrębie nowej technologii, jaką jest internet, powstała platforma, umożliwiająca kontakty międzyludzkie. Termin ten doprowadził jednak do nieporozumień, związanych przede wszystkim ze skojarzeniami, jakie łączyły się z pojęciem „społeczności”, wywołując tym samym niekończące się chyba spory pomiędzy tymi, którzy odczuwają nostalgię za starym typem społeczności, ograniczonych konkretnymi ramami przestrzenno-czasowymi, a tymi, którzy entuzjastycznie podchodzą do idei społeczności z wyboru, jaką przyniósł ze sobą internet. Castells zwraca jednocześnie uwagę, iż socjologowie i socjologia jako nauka powinni już być oswojeni z tego typu sporami: podobna sytuacja miała miejsce, gdy krytycy urbanizacji obawiali się końca małych społeczności lokalnych (Castells, 2003: 145).

       W refleksji nad społecznościami internetowymi dominują jeszcze dwa inne tory myślenia: jeden z nich utożsamia społeczność wyłącznie – lub przede wszystkim – z tworzącymi ją osobami, drugi zaś koncentruje się na uwypukleniu miejsca funkcjonowania danej społeczności, uznając niejako, iż to ono w głównej mierze odpowiedzialne jest za takie, a nie inne sposoby komunikacji i relacje interpersonalne. Funkcjonowanie tych dwóch dyskursów wskazuje na to, iż przytaczane przeze mnie problemy z uchwyceniem istoty społeczności w czasach przed internetem obecne są również w obliczu społeczności internetowych. Według takiego podziału zdecydowałam się także przedstawić wybrane definicje społeczności internetowych, wierząc, że dzięki temu uwypuklone zostaną zarówno podobieństwa, jak i różnice w ich rozumieniu, czyniąc istotę zagadnienia możliwie najbardziej przejrzystą.

       Jedną z badaczek, która skupia się głównie na przestrzennym aspekcie społeczności internetowych, jest Allucquère Rosanne Stone, pisząca m.in.: „są [one] niezaprzeczalnie społecznymi przestrzeniami, gdzie ludzie wciąż spotykają się twarzą-w-twarz, ale pod inną definicją »spotkania« i »twarzy« (…) są to miejsca, w których fizycznie rozdzieleni ludzie łączą się ze względu na wspólne im wartości i praktyki” (Stone, 1991). Takie spojrzenie na społeczności internetowe jest o tyle interesujące, że wskazuje na ciągłość w myśleniu o interakcjach międzyludzkich i przestrzeni społecznej, jednocześnie wskazując, iż należy na nowo zdefiniować kategorie, które wykształcone zostały na gruncie nauk społecznych przed powszechnym zaistnieniem internetu, gdyż są one nieprzystające do obecnej rzeczywistości i trudno uchwycić za ich pomocą sedno problemu i naturę nowego środowiska społecznego, jakim zdecydowanie jest internet. Z pewnością jest to jedno z podstawowych wyzwań, jakie obecnie stoją przed naukami społecznymi – wykształcić język, który będzie w stanie sprostać niełatwemu zadaniu, jakim jest opis przemian społecznych, dokonujących się w internecie i za pomocą internetu. Jednocześnie należy mieć świadomość, iż samo zbudowanie nowych pojęć to za mało – należy dostosować również istniejący już na gruncie nauk społecznych język, tak by można było wykorzystywać funkcjonujące w nim pojęcia do opisu nowej rzeczywistości, nowego rodzaju kontaktów międzyludzkich zapośredniczonych przez internet, do nowej jakości w życiu społecznym, jaką wnosi sieć. Wracając jednak do samej definicji, przytoczonej przeze mnie na początku tego akapitu, wskazuje ona na konieczność zrewidowania stosowanych przez nas pojęć i dostosowania ich do nowych zjawisk społecznych; autorka w błyskotliwy sposób dostrzega, że społeczności internetowe to wciąż miejsca, w których ludzie spotykają się i rozmawiają ze sobą, jest to prawda, która dla wielu internautów jest zaledwie oczywistością, w świecie nauk społecznych wciąż jednak stwierdzenie to nie jest w pełni akceptowalne. Tymczasem mamy do czynienia z nową rzeczywistością, z sytuacją, w której z jednej strony pamiętać należy, iż: „[r]zeczywistość kontratakuje. Ludzie, którzy wiodą równoległe życie w Internecie, są tak czy inaczej ograniczeni przez swoje pragnienia, troski i śmiertelność swojego fizycznego »ja«. Społeczności wirtualne tworzą zupełnie nowy kontekst dla rozważań dotyczących ludzkiej tożsamości w epoce Internetu” (Castells, 2003: 138); z drugiej zaś istnieje świadomość, że „[p]onieważ nie możemy widzieć się nawzajem w cyberprzestrzeni, płeć, wiek, pochodzenie i wygląd zewnętrzny nie są oczywiste, dopóki dana osoba nie zechce upublicznić tych cech” (Rheingold, 1993).

       Rozumiejąc jednak społeczności internetowe wyłącznie jako pewnego rodzaju przestrzeń, dokonujemy nieuzasadnionej redukcji zjawiska: jakkolwiek niewątpliwie społeczności te związane są z miejscem, w którym się zawiązują, to należy jednak zwrócić uwagę na możliwą wielość miejsc, w których dana społeczność będzie istniała – tak może być na przykład w przypadku blogów: funkcjonują społeczności, które kontaktują się ze sobą nie tylko na kilku różnych blogach, ale również i na odmiennych platformach blogowych, nie będąc przywiązanym wyłącznie do jednego miejsca. Bez wątpienia, sposób kontaktowania się czy prezentowania własnej osoby zależny jest od tego, w jakim miejscu się to odbywa – zasada ta dotyczy w równym stopniu świata nazywanego rzeczywistym, jak i internetu. Należy jednak pamiętać, że tak w internecie, jak i poza nim, istnieją społeczności, które nie są przywiązane do konkretnego miejsca, które w większej mierze oparte są na pewnej grupie stałych członków i rodzaju interakcji między nimi niż na uwarunkowaniach przestrzennych.

       Warunek konieczny, choć niewystarczający, by daną grupę osób uznać za społeczność internetową: jej członkowie muszą komunikować się ze sobą za pośrednictwem internetu. Co więcej, połączeni oni są wspólnymi im celami i wartościami, realizowanymi – między innymi lub wyłącznie – za pomocą wykorzystywanej technologii (Preece, Maloney-Krichmar, Abras, 2003). Castells, którego wliczyć można w poczet badaczy koncentrujących się na interakcyjnym aspekcie społeczności internetowych, dopuszcza możliwość, że aby zrozumieć nowe formy interakcji społecznych, z jakimi mamy do czynienia za pośrednictwem internetu, należy dokonać redefinicji pojęcia społeczności lokalnej, umniejszając rolę jej składnika kulturowego, podkreślając zaś jej funkcję wpierania jednostek, a także dokonać oddzielenia jej egzystencji od konkretnego materialnego podłoża (Castells, 2003). O ile pierwsza część przytoczonego stwierdzenia budzić może uzasadnione kontrowersje: wszak jak oddzielić społeczności od kultury, w jakiej funkcjonują i jaką współtworzą, jak odseparować jednostki od zaplecza kulturowego, które ze sobą wnoszą w multikulturowy – co nie znaczy, że własnej kultury pozbawiony – internet?; to jednak dalsza część, a więc wyeksponowanie funkcji wspierającej jednostki tworzące daną społeczność, jak i myślenie o niej w oderwaniu od wymiaru przestrzennego, są cennymi wskazówkami do analizy społeczności internetowych. Castells koncentruje się na jednej z najistotniejszych funkcji, jakie pełnią społeczności obecne w internecie – funkcję wspierania swoich członków, poprzez udzielanie im różnego rodzaju pozytywnych bodźców, począwszy od akceptacji na poczuciu przynależności skończywszy. Możliwe, że mianem funkcji wspierającej można nawet określić całe spektrum odczuć, determinowanych uczestnictwem w tychże społecznościach, najważniejsze jest jednak to, że większość z nich osiągana jest przez jednostkę za pomocą komunikacji z innymi, wymianą doświadczeń, słowem – aktywne uczestnictwo w życiu danej społeczności. Oczywiste jest, iż dla wielu jednostek aktywność ta czy wybrana forma komunikacji może być znacznie zróżnicowana: dla niektórych początkiem i końcem aktywności będzie założenie profilu z minimalną ilością danych o sobie, przy jednoczesnym śledzeniu cudzych profili i interakcji pomiędzy nimi widocznymi publicznie; dla innej zaś osoby założenie profilu czy bloga stanowić będzie dopiero początek uczestnictwa w społeczności, dopiero kontakt z jak największą liczbą jej członków, zostawianie komentarzy pod nowymi wpisami na blogach, czy zdjęciami na profilach, zabieranie głosu w dyskusjach na forum etc. dawał jej będzie poczucie pełnego przynależenia do danej społeczności.

       Podobnie do Castellsa społeczności postrzega Barry Wellman, jeden z klasyków badań społeczności internetowych; stwierdza on: „[d]efiniuję społeczność jako sieć więzi interpersonalnych, która zapewnia towarzyskość, wsparcie, informację, poczucie przynależności i tożsamość społeczną. Nie ograniczam myślenia o społecznościach do sąsiedztw i wiosek” (Wellman, 2001b). Kolejny raz dostrzec można, jak wyraźnie niektórzy badacze dokonują odcięcia się od tradycyjnego myślenia o społecznościach w kategoriach małych społeczności lokalnych, przy jednoczesnym skupieniu się na globalnym zasięgu tychże i oparciu się na więzach między jednostkami niezdeterminowanymi bliskością zamieszkania, a raczej oferowanymi bodźcami i zachowaniami. Wyraźnie nawiązuje w ten sposób do myśli socjologów postmodernistycznych, którzy podkreślają przemianę kontaktów międzyludzkich, związaną – również, choć nie wyłącznie – z upowszechnieniem się internetu. Według Wellmana obecnie nie należymy do stabilnych grup pokrewieństwa, w ich miejsce powstały nowe złożone sieci powiązań, skomplikowane więzi rodzinne, złożone z nowych partnerów rozwiedzionych rodziców, przyrodniego rodzeństwa i ich krewnych. Współczesne społeczności opierają się na więzach znacznie luźniejszych, zawiązywanych również pomimo dystansu fizycznego, są one również fragmentaryczne. Większość ludzi działa w złożonych i częściowych społecznościach, składających się z płynnych, amorficznych sieci powiązań między sąsiadami, pracownikami i innymi. W związku z zachodzącymi zmianami w strukturze więzi społecznych, Wellman decyduje się na posługiwanie się neologizmem „glokalizacja” (ang. glocalization), oznaczającym połączenie silnych lokalnych interakcji z rozległymi, sięgającymi skali globalnej. Internet umożliwia zarówno uczestnictwo w globalnej infostradzie, jak i wzmocnienie więzi sąsiedzkich w najbliższej społeczności lokalnej (Wellman, 2001a). Jednostka nie jest obecnie skazana na środowisko, w którym się urodziła, a może niemal dowolnie wybierać swój świat społeczny, w zależności od swoich potrzeb i oczekiwań; ze względu na istnienie samolotów, samochodów i telefonów sieć społeczna jednostki nie musi składać się wyłącznie z osób żyjących w jej najbliższym otoczeniu (Wellman, Gulia, 1997). Internet podkreślił i wzmocnił istniejącą już wcześniej tendencję, polegającą na poszukiwaniu kontaktów poza najbliższymi sąsiadami czy rodziną, pozwolił na realizację swoich pragnień i oczekiwań poprzez umożliwienie komunikacji ze wcześniej zupełnie nieosiągalnymi jednostkami, zbliżając do siebie ludzi oddalonych od siebie przestrzennie, nieraz dzielonych wieloma strefami czasowymi i innymi barierami społeczno-kulturowymi, które wcześniej wykluczyłyby ich kontakt. Pisze o tym, między innymi Edward J. Valauskas, definiując społeczność internetową jako „zbiór jednostek, które używają komputerów, oprogramowań oraz innych środków, aby transcendentalnie – poza czasem i przestrzenią - dyskutować o wspólnych zainteresowaniach. W internecie nie ucieka się przed fizyczną rzeczywistością przestrzeni i czasu, po prostu szerokość i długość geograficzna, dokładny czas podawany przez zegarek, mają mniejsze znaczenie” (Valauskas, 1996).

       Oba opisane powyżej podejścia zawierają dozę prawdy na temat społeczności internetowych, jednak żadne z nich nie wyczerpuje tego zagadnienia w pełni: by opisać możliwie najpełniej to zjawisko, należy opisać je zarówno ze względu na miejsce, w którym dochodzi do interakcji (i nie mam tu wyłącznie na myśli internetu, ale i bardziej szczegółowy opis – na przykład danego serwisu społecznościowego czy platformy blogowej), jak i na rodzaj interakcji, jakie przebiegają między członkami tej społeczności, wskazać, w jaki sposób zachowują się osoby będące jej członkami długo (może nawet będące jej założycielami), w jaki zaś osoby, które dopiero do niej przystępują. Dopiero taka analiza może zostać uznana za pełną i wyczerpującą zagadnienie społeczności internetowych.

       Społeczności: po co to wszystko?

       Jak dowodzą badania Pew Internet & American Life Project ponad połowa amerykańskich nastolatków (w wieku 12-17 lat) korzystających z internetu, korzysta z serwisów społecznościowych (Lenhart, Madden, 2007). Natomiast badania przeprowadzone przez ComScore (ComScore, 2007), światowego lidera w badaniach związanych z internetem, pokazują olbrzymi wzrost zainteresowania internautów serwisami społecznościowymi w okresie zaledwie 12 miesięcy – między czerwcem 2006 a czerwcem 2007 roku. Z badań tych wynika, że dwa najpopularniejsze obecnie międzynarodowe serwisy społecznościowe – MySpace oraz Facebook stale zwiększają liczbę swoich użytkowników: w czerwcu 2006 do MySpace należało ponad 66 milionów, w rok później – ponad 114 milionów. Dane związane z Facebookiem prezentują się jeszcze bardziej imponująco: czerwiec 2006 to 14 milionów użytkowników, czerwiec 2007 to już ponad 52 milionów, a więc ponad trzykrotne powiększenie liczby osób mających swoje profile na tymże serwisie. I choć same te dane są godne dostrzeżenia, to również fakty takie, jak na przykład zablokowanie dostępu do Facebooka przez firmy mieszczące się w londyńskim City (Malkin, 2007), przemawiają za koniecznością głębszej analizy fenomenu społeczności internetowych.

       Niewątpliwie, popularność serwisów społecznościowych jest jednym z ciekawszych zagadnień w obrębie socjologii internetu; internauci decydują się na tę formę społecznych kontaktów, korzystając z sieci nie tylko po ty, by uzyskać potrzebne informacje, ale również i po to, by – jak pisze Rheingold – „wymieniać się radościami i złością, angażować w intelektualne dyskusje, prowadzić reklamy, wymieniać wiedzę, udzielać wsparcia emocjonalnego, dokonywać planów, przeprowadzać burze mózgów, plotkować, kłócić się, zakochiwać się, znajdować przyjaciół i ich tracić, grać, flirtować, tworzyć małe dzieła sztuki i prowadzić wiele jałowych rozmów” (Rheingold, 1993a). Według Rheingolda w społecznościach internetowych dzieje się wszystko to, co dzieje się, gdy dochodzi do spotkania różnych osobowości i interakcji pomiędzy nimi; jedyną zasadniczą różnicą między społecznościami w internecie i poza nim jest brak cielesności tych pierwszych – nie można więc nikogo pocałować czy spoliczkować, niemniej, pomimo tych ograniczeń wiele może się wydarzyć i wiele się wydarza między ludźmi w społecznościach internetowych (Rheingold, 1993a). Natomiast Danah Boyd określa MySpace, jedną z najpopularniejszych obecnie społeczności internetowych, mianem „społeczeństwa obywatelskiego kultury nastolatków: bez względu na to, czy jest się za, czy przeciw, wszyscy znają tę stronę i mają swoją opinię na jej temat” (Boyd, 2007a). Prawdopodobnie są to niektóre z przyczyn sprawiających, że społeczności internetowe są obecnie tak popularne, warto jednak poszukać również innych powodów, zastanawiając się przede wszystkim, jak w ogóle dochodzi do zawiązywania się tego rodzaju społeczności.

       Dwóch najtrafniejszych odpowiedzi na pytanie o przyczyny powstawania społeczności internetowych udziela przywoływany już Rheingold, celnie podsumowując społeczne uwarunkowania sprawiające, że tego typu społeczności nie tylko mają rację bytu, ale są coraz bardziej popularne. Uważa on, że powstanie społeczności internetowych po części jest „odpowiedzią na głód społeczności, który nastąpił w wyniku dezintegracji tradycyjnych społeczności na całym świecie” (Rheingold, 1993a), nawiązuje on więc tym samym do takich teoretyków późnej nowoczesności, zwanej również postmodernizmem, jak Bauman czy Giddens, zwracających uwagę na rozpad tradycyjnych więzi międzyludzkich, zastępowanych między innymi przez te, które powstają na gruncie internetu. Nie jest jednak tak, iż znajomości zawiązywane na gruncie sieci w pełni zastępują czy wręcz wypierają przyjaźnie nawiązywane poza siecią. Dowodzą tego choćby badania potwierdzające, iż około połowa znajomości w sieci dotyczy osób, które miały możliwość spotkać się ze sobą wcześniej, stanowią więc raczej kontynuację tejże zażyłości – za pośrednictwem takiego właśnie medium (por.: Lenart, Madden, 2007). Wbrew obiegowym opiniom, często nawiązującym do koncepcji McLuhanowskiej „globalnej wioski”, w której można spotkać każdego z dowolnego miejsca na świecie, zdecydowany odsetek członków społeczności internetowych uczestniczy w nich ze względu na chęć kontynuowania znajomości zawartej poza internetem, nie zaś w celu poszukiwania nowych przyjaźni (Boyd, 2007a). Dla tych osób internet i działające w nim społeczności mają o tyle znaczenie, że pozwalają na kontaktowanie się z rodziną czy przyjaciółmi, oddzielonymi dystansem przestrzennym, wymianę najświeższych informacji, często połączoną ze zdjęciami czy krótkimi filmami, obrazującymi najważniejsze chwile czy zmiany w życiu; co ważne – redukcja dystansu geograficznego odbywa się niewielkim nakładem pieniężnym.

       Inna celna uwaga Rheingolda związana jest z teorią „trzeciego miejsca” autorstwa Raya Oldenburga, amerykańskiego socjologa miasta, który dokonał podziału na podstawowe miejsca ludzkiego życia: miejsce, w którym mieszkamy, miejsce, w którym pracujemy i owo trzecie miejsce, w którym zbieramy się, by prowadzić życie towarzyskie (Oldenburg, 1989). Podstawową formą aktywności w tychże miejscach jest rozmowa, to głównie za jej pośrednictwem dochodzi do kreowania i prezentacji własnej tożsamości i indywidualności. Oldenburgowskie „trzecie miejsca” otwarte są cały lub prawie cały czas, a ich charakter determinowany jest przez ich regularną klientelę, zachowującą się zwykle w sposób mniej poważny, niż w pozostałych dwóch sferach życia (Oldenburg, 1989: 42). Takie też – według Rheingolda – są społeczności internetowe: dostępne 24 godziny na dobę przez 7 dni w tygodniu, umożliwiające pełną ekspresję i wyrażanie własnej osobowości, połączone z dystansowaniem się wobec siebie, jak i swojej pozycji społecznej. Warto zwrócić uwagę również na to, iż również w społecznościach internetowych, które z założenia mają być „biznesowe” czy „profesjonalne”, jak choćby polskie GoldenLine czy międzynarodowy LinkedIn, członkowie tychże pozwalają sobie na autoironię i żartobliwe traktowanie samych siebie, jak i innych uczestników rozmów, a więc na zachowania, które w życiu zawodowym raczej nie miałoby miejsca, z pewnością nie w trakcie pierwszej rozmowy z nieznaną osobą – a tak nierzadko dzieje się w obrębie tychże społeczności. Podobnie też, jak w „trzecich miejscach”, a więc barach, pubach czy innych miejscach nieformalnych spotkań międzyludzkich, również charakter społeczności internetowych określany jest przez jej regularnych użytkowników. Nie wystarczają więc same założenia, czy to związane z nowootwieranym klubem, czy z założoną właśnie społecznością internetową – prawdziwie determinujące jej kształt jest to, kto w danym miejscu rzeczywiście będzie przebywał i naznaczał je swoją osobowością. W ten sposób miejsce planowane jako klub jazzowy może stać się mekką fanów piłki nożnej, zaś społeczność skierowana do osób po trzydziestce może okazać się być najbardziej popularna wśród gimnazjalistów. To ci, których najczęściej w tymże miejscu możemy spotkać, którzy regularnie biorą udział w dyskusjach, inicjują je i mają do tego wystarczająco silną osobowość, by móc przyciągać innych – podobnych sobie, nadają charakter „trzeciemu miejscu”.

       Permanentny zjazd absolwentów

       Nasza-klasa to w ostatnim czasie prawdziwy fenomen w województwie dolnośląskim, zwłaszcza we Wrocławiu. Portal ten założony został w listopadzie 2006 roku z myślą, że „będzie on służył przede wszystkim osobom młodym, poszukującym kolegów ze szkoły średniej w kilka lat po zdaniu matury. Tymczasem, bardzo szybko okazało się, że równie często internauci chcieli odnowić kontakty ze znajomymi jeszcze z podstawówki” (Nasza-klasa, 2007). Pomimo tego, że serwis oferuje wyszukiwanie szkół oraz samodzielne ich uzupełnianie na terenie całego kraju, jak i poza granicami Polski, najpopularniejszy jest we Wrocławiu, skąd pochodzą jego twórcy i gdzie informacje o jego istnieniu błyskawicznie rozeszły się „pocztą pantoflową”. Obecnie zarejestrowanych jest na nim ponad milion użytkowników, a każdego dnia zapisują się do niego kolejne tysiące, chcące założyć tam swój profil i odświeżyć znajomości z dawno niewidzianymi znajomymi (Młynek, 2007). Serwis ten umożliwia zamieszczanie teoretycznie nieskończonej liczby zdjęć – wyjściowo każdy użytkownik dysponuje miesięcznie 1MB miejsca na zdjęcia, może jednak dokonywać powiększenia tegoż poprzez wysłanie SMS-a na podany numer. W istocie wiele osób chętnie korzysta z możliwości zamieszczania fotografii i regularnie uzupełnia o nie swój profil; potwierdza to Boyd, według której zdjęcia stanowią najbardziej widoczny składnik przedstawiania tożsamości za pośrednictwem profilu, dlatego też aktywni użytkownicy danej społeczności regularnie dodają nowe zdjęcia (lub też zastępują nimi poprzednie, jeśli serwis nie umożliwia dodawania większej ilości zdjęć), tak aby móc przekazać jak największą i najbardziej zróżnicowaną ilość informacji na swój temat (Boyd, Heer, 2006).

       Po rejestracji na portalu użytkownicy postawieni zostają przed zadaniem uzupełnienia standardowego raczej profilu: imię, nazwisko, data urodzenia, rubryka „o sobie” oraz „czym się aktualnie zajmuję”, wreszcie – zapisanie się do właściwych szkół i klas oraz towarzyszących im forów dyskusyjnych. Co ciekawe, dosyć szybko zaczęły powstawać „klasy”, niemające żadnego związku z klasycznie rozumianą edukacją. Pojawiają się więc klasy koncentrujące się wokół lokali, barów fast food czy szkół nauki jazdy, inwencja użytkowników w dodawaniu nowych tego typu miejsc zdaje się nie mieć granic. Jednak zdecydowana większość aktywności użytkowników naszej-klasy koncentruje się wokół uczestniczenia w dyskusjach na „regularnych” forach, związanych z faktycznymi klasami szkolnymi, do których chodzili kilka-kilkanaście lat temu. I to właśnie te fora, a także towarzyszące im galerie zdjęć, śledzone przeze mnie od marca 2007 stały się obiektem moich badań, odwołujących się do wirtualnej etnografii, której założenia przedstawiła m.in. Christine Hine w książce o tym samym tytule (Hine, 2000).

       Przede wszystkim, pisząc o naszej-klasie, należy podkreślić, iż tak częste porównywanie jej do Facebooka, bijącego obecnie rekordy popularności na całym świecie, jest mocno na wyrost. Podstawowa różnica wynika z tego, że Facebook jest otwartą platformą, umożliwiającą swoim użytkownikom dodawanie dowolnych aplikacji, rozwijających tym samym społeczność; nasza-klasa natomiast jest zdecydowanie tradycyjnym portalem, nieoferującym ani możliwości ingerencji w rozwój serwisu, ani też zbyt dużej liczby dodatków. Po założeniu profilu, zapisaniu się do odpowiednich klas, dodaniu do katalogu kilku innych – mniej czy bardziej wymyślnych, uzupełnieniu galerii zdjęć oraz zabraniu głosu na forach dyskusyjnych o zupełnie sztampowej tematyce (m.in. sport, muzyka, filmy) oraz odnalezieniu znajomych, okazuje się, że wyczerpane zostały już wszystkie usługi, oferowane przez naszą-klasę1. Możliwe, że z tego właśnie wynika specyficzna atmosfera, dominująca naszą-klasę, sprawiająca, iż w niczym nie przypomina ona żywego, dynamicznego Facebooka, będącego platformą służącą tak zawieraniu nowych kontaktów, jak i utrzymywaniem tych już zaistniałych (zastępując w ten sposób komunikatory czy komunikację mailową), ale również uczestniczeniu w wielu nietuzinkowych dyskusjach, wymianie doświadczeń zawodowych i tak wielu innym społecznym sytuacjom, że nie sposób ich tu wszystkich wymienić. Jedno jest pewne – Facebook daje ogromną swobodę swoim użytkownikom, oferując im przestrzeń do interakcji, która odbywa się w sposób przez nich stale redefiniowany, nie zaś w obrębie zamkniętej z góry wyznaczonymi ramami konwencji. Nasza-klasa opiera się natomiast wyłącznie na nostalgii, prowokuje do wspomnień, nawet tych młodszych członków społeczności, publikacji zdjęć szkolnych, wreszcie – do organizowania mniej czy bardziej spontanicznych spotkań klasowych. To jest podstawowym, jeśli nie jedynym celem istnienia tejże społeczności.

       Nasza-klasa wizualna

       Oprócz wyszukiwania znajomych i dyskutowania z nimi na forach, nasza-klasa umożliwia jeszcze tylko jedną funkcję: dodawanie oraz komentowanie zdjęć. Funkcja ta wykorzystywana jest przez wielu użytkowników serwisu, ci zaś, którzy nie decydują się na dodanie choćby jednego zdjęcia, mogą spodziewać się głosu społecznej kontroli, zapytującego: „kiedy dodasz fotkę?” czy „a gdzie zdjęcie?”. Fotografie te analizowane były przeze mnie w kontekście dwóch ujęć metodologicznych. Jedno z nich związane jest z semiologią, przywołać tu należy zwłaszcza Rolanda Barthesa, piszącego: „przez język, wypowiedź, mowę itp. rozumieć będziemy każdą jednostkę czy całość znaczącą, tak słowną, jak wzrokową: fotografia będzie dla nas słowem w tym samym stopniu, co artykuł w gazecie; same przedmioty staną się słowem, jeśli tylko będą coś znaczyć” (Barthes, 1970). Dodatkowo, moje obserwacje ulokowane są w nurcie myślenia o rzeczywistości społecznej jako o przedstawieniu teatralnym, przyjęłam więc perspektywę wskazaną przez Ervinga Goffmana (Goffman, 1981). Uznałam, iż stosowane przez Goffmana kategorie, w tym i kluczowe dla jego koncepcji pojęcie „występu” rozumianego jako „wszelk[a] aktywność jednostki, przebiegając[a] w trakcie stałej obecności danej grupy obserwatorów, wywierająca przy tym na nich wpływ” (Goffman, 1981: 59). Adekwatne są również w przypadku zachowań i interakcji przebiegających w internecie, zaś zamieszczane tam fotografie są elementem „manipulowania wrażeniem” (Hoffman, 1981: 272) przez jednostki.
       Zamieszczane na naszej-klasie zdjęcia podzieliłam na trzy podstawowe nierozłączne kategorie, do których zaliczyć można sporą część fotografii publikowanych przez członków i członkinie tejże społeczności. Po pierwsze, użytkownicy umieszczają swoje zdjęcia w atrakcyjnej, często egzotycznej scenerii. Pojawiają się fotografie na tle palm czy piramid, w otoczeniu wielbłądów, w afrykańskiej czy azjatyckiej wiosce, na alpejskim szczycie i tym podobne. Zamieszczenie tego typu fotografie na swoim profilu, jest dosyć klarownym komunikatem, sygnalizującym sukces, powodzenie, dobrą pozycję społeczną (zarobki pozwalające na dalekie podróże) oraz nietypowe zainteresowania. Spostrzegawczy widz z pewnością dostrzeże, jak struktura społeczna wpływa na dobór tychże zdjęć – fotografia z coraz bardziej banalnym Big Benem w tle nie jest jednak tym samym, co zdjęcie z puszczy amazońskiej. Czym innym jest zdjęcie na tle morza (często opisane: Adriatyk lipiec 2007), czym innym zaś fotografia z dworca w Irkucku. Pomimo tego, że wysyłają one zbliżoną informację: podróżuję, mam na to tak czas, jak i pieniądze; to przekaz ten jest jednak stopniowalny, dowodzi również, iż kierowane są do innych osób, mających odmienną wrażliwość i ceniących sobie zgoła inne wartości.

       Drugą popularną kategorią zdjęć zamieszczanych na naszej-klasie są spotkania towarzyskie – w klubach lub w domach, czasem przedstawiające bardziej formalne uroczystości, jak wesele czy urodziny, częściej jednak są to bliżej niedookreślone okazje. Na wielu spośród tych zdjęć nieodłącznym atrybutem bawiących się jest alkohol, pity samotnie przez bohatera/bohaterkę zdjęcia lub w towarzystwie. Fotografie takie wywołują co najmniej dwa spostrzeżenia. Pierwsze z nich związane jest z kulturą, w jakiej żyjemy i sposobami spędzania wolnego czasu. Drugie dotyczy interesującej mnie tu problematyki, a więc budowanemu poprzez takie zdjęcie wrażenie. Zdjęcia takie informują publiczność, że ich bohater/bohaterka jest ciekawą osobą, ma szeroki krąg znajomych, którzy postrzegają go jako duszę towarzystwa, niestroniącą od alkoholu i dobrej zabawy. Może być ono również przesłaniem: „choć przybyło mi kilogramów i mam obecnie nudną biurową pracę, to ciągle jestem taki, jak w liceum”.

       Trzecia kategoria ma kilka wariantów – ogólnie są to zdjęcia przedstawiające tych, którzy są ważni dla autora/autorki profilu. Najpopularniejszym tu wariantem zdaje się być umieszczanie zdjęć partnera życiowego (męża – tego najchętniej na zdjęciach ślubnych, narzeczonej czy po prostu sympatii)2, co ciekawe, kobiety wydają się mieć tendencję do zamieszczania tego typu zdjęć częściej niż mężczyźni. Możliwe, że jest to związane z kulturą, w której żyjemy, gdzie określenie „stara panna” niesie ze sobą szereg negatywnych konotacji, a dziewczynki wychowywane są w poczuciu konieczności znalezienia „miłości swojego życia”. Innym wariantem tejże kategorii są zdjęcia potomstwa (co ciekawe, dzięki najnowszym technologiom coraz częściej pojawiają się również zdjęcia USG przedstawiające dzieci jeszcze nienarodzone), wreszcie – fotografie piesków/kotków/szynszyli itp. Tego typu obrazy niosą ze sobą raczej jasne przesłanie, komunikując widzom, iż osoba ta odniosła sukces w życiu prywatnym: nie jest sama, założyła rodzinę – lub przynajmniej ma na to widoki.
       Stosunkowo często pojawiają się również zdjęcia samochodów, które kontynuują trend pojawiający się w pozostałych kategoriach: utrzymywanie wrażenia sukcesu, tu – finansowego. I ponownie, podobnie, jak w przypadku zagranicznych wojaży, dostrzec można wyraźne rozwarstwienie pomiędzy tymi, którzy z dumą zamieszczają zdjęcia samochodów raczej niskiej klasy, a tymi, którzy chwalą się autami ze zdecydowanie innej klasy. Używają oni podobnych środków kreujących wrażenie, jednak efekt końcowy jest zgoła inny.

       Co nam mówi Nasza-klasa?

       Potrzeba przynależności do grupy to jedna z podstawowych ludzkich potrzeb, o tyle też może nie dziwić popularność naszej-klasy. Oferuje ona łatwą możliwość kontaktów z dawno niewidzianymi znajomymi, nie przytłaczając przy tym nadmiarem dodatkowych usług czy informacji, jak to się dzieje, na przykład na Facebooku – stąd też może być atrakcyjna dla osób nieobytych z internetem, które jednak chcą mieć możliwość zapisania się po latach do swojej szkolnej klasy. Jednak skromnością technologiczną i względną łatwością w obsłudze nie sposób wytłumaczyć aż takiej popularności naszej-klasy. Również ogólne stwierdzenie o potrzebie przynależności zdaje się być zbyt słabym stwierdzeniem: może należy je więc w tym przypadku poszerzyć, uwzględniając kontekst tejże przynależności.

       Użytkowniczki i użytkownicy naszej-klasy nie zapisują się przecież do serwisów ułatwiających zmianę pracy czy znalezienie randki – nasza-klasa to społeczność oparta na nostalgii, tęsknocie, związana z chęcią powrotu do zmitologizowanej już przeszłości, w której życie było zdecydowanie łatwiejsze. Czyżby więc była ona pewnego rodzaju ucieczką przed dorosłością, nadzieją na to, że nie wszystko jeszcze stracone, póki są jeszcze osoby, które pamiętają nas z okresu nastoletniego buntu?


Bibliografia

Barthes R. (1970). Mit i znak. Eseje, Warszawa: PIW.
Boyd D. (2007). None of this is Real [online 11.11.07] http://www.danah.org/papers/NoneOfThisIsReal.pdf
Boyd D. (2007). Why Youth (Heart) Social Network Sites: The Role of Networked Publics in Teenage Social Life [online 11.11.07] http://www.danah.org/papers/WhyYouthHeart.pdf
Boyd D., Heer J. (2006). Profiles as Conversation: Networked Identity Performance on Friendster [online 11.11.07] http://www.danah.org/papers/HICSS2006.pdf
Castells M. (2003). Galaktyka Internetu. Refleksje nad Internetem, biznesem i społeczeństwem, Poznań: Rebis.
ComScore (2007). Facebook Sees Flood Of New Traffic From Teenagers And Adults [online 11.11.07] http://www.comscore.com/press/release.asp?press=1519
Goffman E. (1981). Człowiek w teatrze życia codziennego, Warszawa: PIW.
Hine Ch. (2000). Virtual Ethnography, Thousand Oaks, London, New Delhi.
Lenhart A., Madden M. (2007). Teens, Privacy & Online Social Networks. How teens manage their online identities and personal information in the age of MySpace [online 11.11.07] http://www.pewinternet.org/pdfs/PIP_Teens_Privacy_SNS_Report_Final.pdf
Malkin B. (2007). Facebook banned by City firms [online 11.11.07] http://www.telegraph.co.uk/news/main.jhtml?xml=/news/2007/07/27/nface127.xml
Młynek P. W. (2007). Sukces wrocławian: Nasza-klasa, ich miliony [online 11.11.07] http://gospodarka.gazeta.pl/technologie/1,81010,4506584.html
Nasza-klasa.pl (2007). [online 11.11.07] http://nasza-klasa.pl/about
Oldenburg R. (1989). The Great Good Place, New York.
Preece J., Maloney-Krichmar D., Abras Ch. (2003). History and emergence of online communities [online 11.11.07] http://www.ifsm.umbc.edu/~preece/paper/6%20Final%20Enc%20preece%20et%20al.pdf
Rheingold H. (1993). A slice of life in my virtual community [w:] Harasim L. M. (red.), Global Networks, Cambridge: MIT Press.
Rheingold H. (1993). The Virtual Community [online 11.11.07] http://www.rheingold.com/vc/book/1.html
Stone A. R. (1991). Will the real body please stand up? Boundary stories about virtual cultures [online 11.11.07] http://molodiez.org/net/real_body2.html
Valauskas E. J. (1996). Lex Networkia: Understanding the Internet Community [online 11.11.07] http://www.firstmonday.org/issues/issue4/valauskas/#1
Wellman B. (2001). Little Boxes, Glocalization, and Networked Individualism [online 11.11.07] http://www.chass.utoronto.ca/~wellman/publications/littleboxes/littlebox.PDF
Wellman B. (2001). Physical Place and CyberPlace: The Rise of Personalized Networking [online 11.11.07] http://chass.utoronto.ca/~wellman/publications/individualism/ijurr3a1.htm

Wellman B., Gulia M. (1997). Net Surfers Don’t Ride Alone [online 11.11.07] http://www.chass.utoronto.ca/~wellman/publications/netsurfers/netsurfers.pdf

Przypisy:
1Prawdopodobnie jej twórcy świadomi muszą być raczej ubogiej oferty naszej-klasy, stąd też w połowie czerwca zaproponowali jej użytkownikom dodawanie plotek, które następnie, niekontrolowane, miały być przekazywane w obrębie społeczności. Pomysł ten jednak nie cieszył się zbytnią popularnością, obecnie usługa ta jest wyłączona.
2Warto tu podkreślić, iż wszystkie obejrzane przeze mnie zdjęcia, kwalifikujące się do tej kategorii, związane były wyłącznie ze związkami heteroseksualnymi.


Artykuł pochodzi z czasopisma „Kultura Popularna” nr 1 (19) 2008. Redakcja Katalogu Czasopism dokonała skrótów.


Marta Klimowicz – doktorantka socjologii oraz studentka antropologii kulturowej na Uniwersytecie Wrocławskim, zajmuje się społecznymi aspektami internetu oraz tematyką gender i queer. Twórczyni bloga Socjologia Internetu.