Nasza strona internetowa używa plików cookie (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych. Każdy ma możliwość wyłączenia plików cookie w przeglądarce, dzięki czemu nie będą zbierane żadne informacje.

Recykling Idei - wstęp do numeru 14 (2012/2013)

Z Katalog.Czasopism.pl

Wersja Redakcja (dyskusja | edycje) z dnia 12:31, 7 lut 2013

(różn.) ← poprzednia wersja | przejdź do aktualnej wersji (różn.) | następna wersja → (różn.)

Kategoria: Przedruki



Kto się boi multikulti?

Od redakcji
18 stycznia 2013

Pytanie o wielokulturowość w drugiej dekadzie dwudziestego pierwszego wieku musi odnosić się do co najmniej czterech wątków. Pierwszy z nich to obiektywny fakt współistnienia ludzi z różnych krajów, regionów czy tradycji religijno‑obyczajowych w kontekście globalnych migracji, przepływów informacji i idei, a także powstających na tym tle realnych napięć społecznych. Drugi dotyczy tego, w jaki sposób organizuje się ową koegzystencję i wyobrażenia o niej na poziomie rozwiązań instytucjonalno­‑prawnych, w sferze edukacji i w przekazach medialnych, a także w codziennych kontaktach sąsiedzkich. Trzeci wątek wiąże się z teoretyczną podbudową pojęcia wielokulturowości czy multikulturalizmu oraz z oceną jego przydatności w opisie i wyjaśnianiu współczesnego świata. Nie można przy tym ignorować głosów mówiących o końcu czy też kryzysie wielokulturowości, rozbrzmiewających zwłaszcza po zamachach terrorystycznych w Norwegii z lipca 2011 roku, których sprawca otwarcie przeciwstawił się tej idei. Czwarte zagadnienie to refleksja nad tym, co w obecnej sytuacji można i należy robić, aby przeciwdziałać tendencjom, które pod pretekstem krytyki wielokulturowości niosą zagrożenie w postaci autorytaryzmu, łamania praw człowieka i ustanawiania podziałów utrudniających porozumienie się ludzi w czasach i tak obfitujących w konflikty.

Wspomniane wątki podejmują autorzy i autorki większości artykułów w niniejszym numerze „Recyklingu Idei”. Szczególne miejsce zajmuje analiza koncepcji składających się na to, co od lat osiemdziesiątych ubiegłego stulecia bywa określane jako rasizm kulturowy. Chodzi tu o taki rodzaj dyskursu, w którym różnice w obyczajach, tradycjach, wierzeniach czy stylu życia traktuje się jako naturalne, niezbywalne i nieprzekraczalne. Przypomina to sposób, w jaki jeszcze kilkadziesiąt lat temu traktowano kategorię „rasy”. Dzisiejsi rasiści kulturowi podkreślają trwałość różnic na poziomie wyznawanych wartości czy praktyk, wyrażając przy tym konieczność odseparowania ludzi reprezentujących jakoby odmienne systemy kulturowe. Niekiedy zasłaniają się retoryką „szacunku dla odmienności”, kiedy indziej zaś wprost głoszą takie hasła, jak „każdy u siebie” czy „odesłać imigrantów do domu”. Przykładem rasizmu kulturowego jest islamofobia czy – szerzej – ideologia zderzenia „cywilizacji Zachodu” z „cywilizacją islamu”. To właśnie retoryka odwołująca się do strachu przed „islamizacją” Europy w znacznej mierze ustawia dziś kierunek politycznych, dziennikarskich, a nawet akademickich debat wokół wielokulturowości.

Samo pojęcie kultury wydaje się w tym kontekście problematyczne, gdyż coraz mniej wyjaśnia, a w coraz większym stopniu staje się częścią nowego rasizmu „bez rasy”. Podobnie funkcjonuje sam termin „wielokulturowość”, służąc jako przykrywka dla naturalizacji różnic w dyskursach ksenofobicznych, a także jako narzędzie instytucji neoliberalnego kapitalizmu, które traktują „różnorodność” jako towar, znak firmowy, część public relations lub element zarządzania, o ile im się to opłaca. Takie powierzchowne i wybiórcze podejście bywa wytykane politykom i urzędnikom, którzy instrumentalizują wielokulturowość, zabiegając o wizerunek i poparcie. W nowym numerze naszego czasopisma ukazujemy ten problem na przykładzie Wrocławia, pisząc o strategii wykorzystania wielokulturowości przez władze lokalne oraz problemie traktowania imigrantów.

Część artykułów dotyczy praktycznego funkcjonowania modelu wielokulturowości w konkretnych krajach – głównie europejskich, ale też w niektórych państwach arabskich. Prezentowane są zagadnienia polityki imigracyjnej, konfliktów, a także roli mediów i publicystyki w kształtowaniu wyobrażeń o imigracji. Pokazujemy również przecinanie się podziałów etnicznych i hierarchii klasowej jako podstawy społecznej separacji w kontekście różnych typów ładu miejskiego. Natomiast poprzez biograficzne omówienie postaci polsko­‑żydowskiej działaczki ruchu kobiecego i abolicjonistycznego z połowy dziewiętnastego wieku próbujemy nadać idei wielokulturowości nieco szerszy sens historyczny, ukazując przykład splotu wątków politycznych, światopoglądowych i tożsamościowych w znacznej mierze żywych również dziś.

Alternatywą dla zbanalizowanej idei wielokulturowości czy zawierającej element przymusu koncepcji integracji może być pojęcie interkultury jako polityki znoszenia barier zamiast fetyszyzacji różnic wspólnotowych. Odchodzenie od powierzchownego i naturalizującego pojmowania wielokulturowości nie musi zresztą oznaczać całkowitego porzucenia tego terminu. Ważne, aby pamiętać, że koncepcja ta powstała w toku konkretnych walk o uznanie mniejszościowych tożsamości i przeciwko doktrynie asymilacji w ostatnich dekadach dwudziestego wieku. Ma ona zatem krytyczno­‑emancypacyjny potencjał o charakterze antyrasistowskim. W dzisiejszym „migrującym” świecie wielokulturowość jako koncepcja równości wydaje się nieodzowna w kontekście innych dążeń emancypacyjnych, takich jak walka z uciskiem kobiet, przeciwko militaryzmowi i neokolonializmowi oraz na rzecz sprawiedliwości socjalno­‑ekonomicznej. Pytania o uwarunkowania, możliwości i zadania ruchu antyrasistowskiego czy antyfaszystowskiego w Europie, w tym w Polsce (zwłaszcza w obliczu wzrostu popularności prawicy narodowej, co pokazały listopadowe marsze w Warszawie i Wrocławiu), pojawiają się również w niektórych artykułach niniejszego numeru.

Niechęć wobec „multikulti” nie musi oznaczać rasizmu. Częściej wiąże się z niezrozumieniem tematu lub brakiem wrażliwości na sytuację grup mniejszościowych, imigrantów czy osób, których obyczajowo­‑światopoglądowe preferencje odbiegają od tych uznawanych za standardy większości. Szczególnie łatwo traktować wielokulturowość jako „problem zastępczy”, gdy pozycja określana przez płeć, kolor skóry, pochodzenie czy religię umożliwia patrzenie na innych z góry. Warto jednak zmierzyć się z tym tematem, aby rzeczywistość świata wielu tożsamości nie była obciążeniem, powodem lęku i pretekstem do przemocy, lecz szansą na godne, wolne i twórcze życie dla wszystkich.

Artykuł otwierający „Recykling Idei” nr 14 (zima 2012/2013), Kto się boi multikulti?.

---
Spis treści numeru 14 (2012/2013)