Nasza strona internetowa używa plików cookie (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych. Każdy ma możliwość wyłączenia plików cookie w przeglądarce, dzięki czemu nie będą zbierane żadne informacje.

ARTeon 6/2015

Z Katalog.Czasopism.pl

Wersja Małgosia wosnitzka (dyskusja | edycje) z dnia 12:25, 6 cze 2015

(różn.) ← poprzednia wersja | przejdź do aktualnej wersji (różn.) | następna wersja → (różn.)

Przejdź do ARTeon lub Spisy treści 2015


okładka numeru
6/2015

W czerwcowym „Arteonie” Gerard Radecki przybliża sylwetkę Tadeusz Kantora w kontekście setnej rocznicy urodzin artysty oraz wystaw
w Ośrodku Dokumentacji Sztuki Tadeusza Kantora Cricoteca. Karolina Staszak recenzuje wystawę „Prawda, piękno, dobro” z kolekcji Zachęty
– Narodowej Galerii Sztuki. Justyna Żarczyńska omawia wystawę „Kobiety nowoczesne” w poznańskiej Galerii Piekary. Wojciech Delikta przygląda
się historii Black Mountain College na marginesie wystawy w Hamburger Bahnhof w Berlinie. W najnowszym „Arteonie” ponadto tekstem
Agnieszki Bagińskiej o przedstawieniach pracowni w polskim malarstwie modernistycznym otwieramy serię artykułów „Atelier artysty”. O nowo odkrytym
rysunku Camille Pissarro w zbiorach Muzeum Narodowego w Poznaniu pisze Paweł Ignaczak.

Artysta na wagę złota

Stulecie urodzin Tadeusza Kantora

Gerard Radecki
„Jestem przede wszystkim malarzem” – twierdził Kantor, a jednak malowanie musiało mu sprawiać pewną trudność. Nawet
przyjaciele Kantora z powojennej Grupy Krakowskiej określali jego malarstwo jako „zimne”, „małomówne” – malarstwo, któremu czegoś brakuje,
podkreślając jednocześnie rzetelność warsztatu i obeznanie Kantora z najnowszymi tendencjami w światowej sztuce. Owe „braki” szczególnie dziwiły współczesnych
w zderzeniu z wyjątkowym w polskich realiach, oryginalnym charakterem twórczości teatralnej Kantora – dzieła totalnego oraz – by tak rzec –
w zderzeniu z działalnością teoretyczną, czyli autokomentarzami. W tym kontekście Anna Markowska postrzegała malarstwo Kantora jako
„gadatliwe”, służące przede wszystkim do umacniania własnego mitu genialnego artysty. Rzeczywiście, jeżeli trudno zarzucić Kantorowi niedostatki warsztatowe,
to obrazy krakowskiego mistrza zawsze szwankowały pod względem – by tak rzec – oryginalności wizji. Jest to niełatwe do przyjęcia, jeżeli
pamięta się jego spektakle teatralne. W teatrze sam Kantor przyznawał się do silnych inspiracji metodami pracy Meyerholda czy Stanisławskiego,
dramatami Witkacego czy utworami Schulza, jednak wpływy te przekuł w oryginalną, własną formułę teatru.

Tadeusz Kantor, „Okno/La fenetre”, z cyklu „Umarła klasa”, 1983, akryl, płótno, 120 x 110 cm, zbiory prywatne, fot. materiały prasowe Cricoteki


Szkoda słów

„Prawda, piękno, dobro” – wystawa z kolekcji Zachęty

Karolina Staszak

Od czasu do czasu chyba warto rzucić w krótkim publicystycznym tekście prowokacyjne: prawda-dobro-piękno. Oczywiście,
nie uważam, by okazjonalne przywoływanie tych kategorii miało szansę zrównoważyć postmodernistyczną triadę – dajmy na to – dyskurs-trauma-abject. (...)
Trzeba jednak przyznać, że ilość bełkotliwych, ideologicznych czy podejrzanych etycznie projektów artystycznych, z jakimi mamy do czynienia na
co dzień, sprawia, że tego typu radykalne pomysły same przychodzą do głowy. Uważam, że w obliczu braku jakichkolwiek kryteriów oceny dzieł sztuki,
który wynika z bezrefleksyjnego przyjmowania – zarówno przez większość krytyków, jak i artystów – całej dwudziestowiecznej spuścizny
nazwanej „artystyczną”, możemy czasem pozwolić sobie na tak reakcyjne eksperymenty. W tym kontekście nie mogła nie zainteresować
mnie kolejna odsłona kolekcji Zachęty, której tytuł brzmi „Prawda, piękno, dobro” (nie wiem, z czego wynika taka właśnie kolejność). (...)
W notatce kuratorskiej czytamy: „Najnowsza odsłona kolekcji (...) nosi tytuł PRAWDA PIĘKNO DOBRO. Znana z filozofii triada platońska najwyższych idei
i wartości to cytat z jednego z prezentowanych na wystawie dzieł – fotografii Jadwigi Sawickiej, gdzie napis ten wydrapany został na plastikowej butelce”.
Właściwie do tego zdania nie trzeba wiele dodawać, bo zwięźle pokazuje ono brak ambicji czy też płytkość refleksji na temat wymienionych kategorii,
jeśli nie po prostu lekceważący do nich stosunek. Jadwiga Sawicka, Bez tytułu, 1999, fotografia, fot. Marek Krzyżanek, materiały prasowe Zachęty


Zadośćuczynienie

„Kobiety nowoczesne” w poznańskiej Galerii Piekary

Justyna Żarczyńska

Urszula Broll, Maria Jarema, Janina Kraupe-Świderska, Maria Ewa Łunkiewicz-Rogoyska, Arika Madeyska, Jadwiga Maziarska, Teresa Pągowska, Erna Rosenstein, Teresa Rudowicz, Maria Stangret, Alina Szapocznikow, Teresa Tyszkiewicz – prace dwunastu polskich artystek można oglądać w poznańskiej Galerii Piekary na wystawie „Kobiety nowoczesne”, która jest efektem współpracy Cezarego Pieczyńskiego – właściciela galerii – i Fundacji
9/11 Art Space. (...) Cezary Pieczyński – kolekcjoner i kurator w jednej osobie – podkreślił podczas wernisażu wystawy jej dwutorowy charakter.
Po pierwsze zwrócił uwagę, że kobiety znajdowały się niejako na marginesie życia artystycznego nie dlatego, że nie brały w nim udziału, ale dlatego,
że koledzy traktowali je w sposób lekceważący. (...) Oznacza to, że wystawa ma być pewnego rodzaju prywatnym zadośćuczynieniem kolekcjonera
za brak należytej uwagi poświęconej dokonaniom kobiet. Po drugie, Pieczyński mocno podkreślił, że celem wystawy jest pokazanie różnorodności
poszukiwań formalnych podejmowanych przez artystki. Urszula Broll, „Kompozycja”, 1956, kolekcja Cezarego Pieczyńskiego, fot. materiały prasowe Galerii Piekary


Legenda zza Czarnej Góry

Wystawa „Black Mountain. An Interdisciplinary Experiment 1933-1957” w Berlinie

Wojciech Delikta

W 1933 roku, a więc dokładnie w tym samym czasie, w którym podwoje Bauhausu siłą nazistów zostały na trwałe zamknięte,
po drugiej stronie Atlantyku, nieopodal Asheville w Karolinie Północnej otwarto kuźnię talentów, miejsce płodnych dyskusji, scenę artystycznych
eksperymentów. Black Mountain College, bo o nim mowa, nie był (mimo licznych punktów wspólnych) kontynuacją ani tym bardziej wierną kopią uczelni
Gropiusa. Miał własny charakter, będący synergią osobowości nauczycieli i wychowanków – wyrazistych i bezkompromisowych. Fundament tej
amerykańskiej szkoły stanowiła niezgoda na skostniałe sposoby kształcenia, obowiązujące dotąd w akademiach. Za taką właśnie buńczuczną postawę John Andrew Rice,
założyciel Black Mountain, został usunięty z Rollins College. Kierując się pragmatyzmem spod znaku Johna Deweya (zwłaszcza koncepcją uczenia przez
działanie), opowiadał się za wiedzą zdobywaną w praktyce, egalitaryzmem, pobudzaniem wrodzonych zdolności, a także interdyscyplinarną współpracą –
ideami iście bauhausowymi. Nie dziwi zatem fakt, że na stanowisko pierwszego dyrektora wydziału sztuk Rice mianował Josefa Albersa, który wraz
z żoną Anni przybył do Stanów Zjednoczonych z hitlerowskich Niemiec.

Ruth Asawa, Untitled S.055, 1950er., Stahldraht, 68,6 x 61 x 50,8 cm, ©
Privatsammlung, Berlin, materiały prasowe Hamburger Bahnhof

Salon – cela – fabryka

Pracownia artysty w polskim malarstwie XIX i początku XX wieku

Agnieszka Bagińska

Wśród przedstawień pracowni artysty w sztuce europejskiej istnieje wiele takich, które wciąż pobudzają do refleksji
i nowych interpretacji. „Las Menias” Diega Velázqueza (1656), „Atelier malarza” Gustave’a Courbeta (1855) czy „Ściany pracowni” Adolpha Menzla (1852 i 1872)
to dzieła-rebusy, które stale rzucają wyzwanie odbiorcy. Do takich obrazów pracowni należy z pewnością „Melancholia” Jacka Malczewskiego
(1894), w której otoczenie artysty stało się podstawą wyrażenia treści dotyczących nie tylko sztuki i historii narodu, ale też przemijania
i konstrukcji świata. W polskim malarstwie XIX i początku XX wieku niewiele jest przedstawień atelier o tak złożonym znaczeniu. Niemniej jednak
pracownia stanowiła istotny temat malarski, w ramach którego artyści kreowali swój określony wizerunek oraz konfrontowali z istniejącymi wzorcami
twórcy i sztuki. (...) Konsekwencją dużego zainteresowania publiczności pracowniami było ich coraz częstsze i bardziej zróżnicowane obrazowanie.
Fragmenty warsztatów pojawiają się w portretach i autoportretach polskich malarzy i rzeźbiarzy. Artyści przedstawiani są w skonwencjonalizowanych
pozach: przy pracy lub w zamyśleniu nad dziełem. Obok nich znajdują się obrazy i rzeźby o różnym stopniu wykończenia. W wizerunkach takich eksponuje
się palety, pędzle, kawalety i dłuta, które nie są zwykłymi narzędziami pracy, ale atrybutami twórcy.

Leopold Horowitz, „Wnętrze pracowni z autoportretem”, 1868, Muzeum Narodowe w Warszawie, nr inw. MP 2318 MNW

Impresjonista w Poznaniu

Nowo odkryty rysunek Camille’a Pissarra w MNP

Paweł Ignaczak

Polskie muzea nie obfitują w dzieła najwybitniejszych europejskich twórców. W naszym kraju brak prac Rafaela, Michała Anioła,
nie ma obrazów Dürera czy Degasa, natomiast gdy trafiają się prace artystycznych sław, są to pojedyncze dzieła, często nie najlepsze. Dlatego
identyfikacja rysunku Camille’a Pissarra, jednego z czołowych francuskich impresjonistów, powinna zostać dostrzeżona przez polskich miłośników
sztuki. Szkic młodej kobiety wbijającej w ziemię tyczkę na groch staje
się drugim, obok obrazu Claude’a Moneta, dziełem impresjonisty w poznańskim Muzeum Narodowym. Rysunek ten, wykonany pastelami, od momentu jego
zakupienia do MNP w 1956 roku, wzbudzał zainteresowanie, a jednocześnie bezradność polskich badaczy. Powodem tego był napis widoczny w prawym dolnym
rogu (JF Millet), sugerujący autorstwo Jeana-François Milleta (1814-1875). (...) Identyfikacja rysunku z Muzeum Narodowego w Poznaniu jako dzieła
Pissarra jest ważna nie tylko ze względu na nazwisko autora. Jest to praca mocno osadzona w kontekście całokształtu twórczości tego artysty. Wiąże
się ze wspomnianym w listach wachlarzem, który wykazuje relacje z poglądami politycznymi artysty. Dzięki temu poznański szkic okazuje się ważnym dziełem
impresjonisty w polskich zbiorach.

Camille Pisarro, szkic, 1890, numer inwentarzowy MNP Gr 593, Muzeum Narodowe w Poznaniu

W najnowszym „Arteonie” także relacja z retrospektywy Markusa Lüpertza w Musée d’Art Moderne w Paryżu oraz tekst Gerarda
Radeckiego o specyfice kolekcji izraelskiego muzeum na marginesie wystawy „The Century Mark. Tel Aviv Museum of Art visits Berlin” w berlińskim Martin-Gropius-Bau.

W czerwcowym „Arteonie” ponadto komentarze, recenzje książkowe, aktualia i inne stałe rubryki.

Okładka: Tadeusz Kantor w Butach Milionera, „Nadobnisie”, kostiumy, fot. Jacek Maria Stokłosa, fotografia jest fragmentem wystawy Tadeusza Kantora w Cricotece, materiały prasowe Cricoteki