LiteRacje – Robert Pruszczyński, CIAŁO I MYDŁO. O PROFESORZE SPANNERZE ZOFII NAŁKOWSKIEJ
Z Katalog.Czasopism.pl
Kategoria: Przedruki
Publikacja za zgodą autora i redakcji.
W 2009 roku Alina Żemojdzin zaplanowała pokazanie instalacji zawierającej kosmetyki wykonane z ludzkiego tłuszczu. Artystka zamierzała dokonać ostrej krytyki współczesnego kultu piękności, jednak jej gest zyskał jednoznaczną interpretację. Stefan Chwin podsumował pomysł:
Nie występuję z moralnym protestem. Moim zdaniem porównywanie tego projektu z działaniami nazistów, którzy uzyskiwali ludzki tłuszcz poprzez zbrodnicze działania przestępcze nie wchodzą w grę. Traktuję ten pomysł jako ekscentryczną przygodę sztuki współczesnej.1
Gdański literat nie był jedynym komentatorem, który zauważył dość oczywistą relację pomiędzy dyplomem podopiecznej Grzegorza Klamana a elektryzującym od lat wojennym fantazmatem – kosmetykiem wykonanym z ludzkiego ciała. Polska kultura zawdzięcza żywotność makabrycznego motywu przede wszystkim Medalionom Zofii Nałkowskiej. Tom opowiadań otwiera tekst Profesor Spanner, w którym narratorka (często utożsamiana z autorką) „na własne” oczy ogląda fabrykę, miejsce zmieniania ciała w kosmetyk. Relacje pomiędzy mydłem a cielesnością obecne w prozatorskiej miniaturze nie są proste do jednoznacznego wskazania, zachęcają raczej do wejścia w labirynt powikłanych znaczeń.
Metamorfoza człowieka w kosmetyk, nawet na zdroworozsądkowym poziomie analizy, zmusza do rozpatrywania ludzkiego istnienia jako elementu ekonomicznej gry. Splot ludzkiej korporalności i mechanizmów zarządzania czy wymiany długo nie podlegał krytycznej analizie, pozostając ukryty i oczywisty zarazem. Tradycyjne i mocno schematyczne interpretacje ciała widzą w nim somatyczną otchłań, tajemnicze źródło impulsów bądź kierują się w stronę ostatniej ostoi metafizyki. Dwudziestowieczna refleksja zaczyna postrzegać ciało jako produkt, dobro[?] podlegające cyrkulacji i wymianie, tym samym podkłada bombę pod antropocentryczne widzenie świata. Jean-François Lyotard w tekście Pożądanie zwane Marks usiłuje pokazać zmagania libidalnej i cielesnej energii z wymogami ekonomii. Gęstość i ekspresyjność rozprawy pozwalają odnaleźć w niej kilka teorii, które można zastosować również w przypadku wojennej ekonomii opisanej przez Nałkowską. Lyotard formułuje pozornie szokującą tezę o bezpłodności ciała kapitału, które nie poddaje się ekonomicznej dyskursywizacji, niczego nie jest w stanie urodzić2. Ciało staje się groźnym elementem, które należy okiełznać za pomocą rygoru pracy (przymusowe roboty stanowią topos wojennych opowieści) lub poddać bezwzględnej logice przemiany/wymiany. Dla autora Kondycji ponowoczesnej: „Alienacja nie istnieje, gdy rezygnuje się z krytycznego odniesienia. W wymianie kapitalistycznej jest tyle siły libidalnej, ile w możliwej wymianie symbolicznej”3. Warto dodać, że sama siła libidalna jawi się w formie utopijnej, jako posiadająca własną ekonomię, która – prosto i zarazem wieloznacznie według formuły Lyotarda – „nie jest zagmatwana”4.
W Profesorze Spannerze mamy do czynienia z interesującym przypadkiem literackiego pokazania mechanizmów ekonomizacji, który splata się/objawia próbą wyrugowania erotycznej przyjemności. Należy pamiętać, że „w języku wymiany handlowej – i dodajmy – języku pojęciowym, także będącym wymianą towaru-informacji, wszelka namiętność jawi się jako szaleństwo, niestosowność, bezpośredniość żądania (prośby, błagania) wydaje się sprośnością”5. Zaprezentowana teza może wzbogacić studia nad literaturą wojenną, w której kwestie seksualności nadal stanowią tabu, pozwoli odejść od sztampowych oskarżeń o pruderyjność autorów i autorek sięgających po tematykę drugiej wojny światowej. Ludzie pióra poruszający wspominaną problematykę zostają zawieszeni w próżni: norma literacka oraz dyskurs społeczny nie pozwalają na wpisanie traumatycznych zdarzeń oraz ludzkiej kondycji w (handlowo czy symbolicznie) ekonomiczną narrację, przy równoczesnym zakazie bezpośredniego oddania namiętności, na przykład poprzez opis stosunku seksualnego. Zofia Nałkowska w chwili napisania Medalionów była już autorką dojrzałą, mającą za sobą ponad 30 lat aktywnej działalności literackiej. Jej dotychczasowy styl, często bazujący na psychologicznej wiwisekcji, społecznych diagnozach przemycanych w powieściach czy śmiała – jak na ówczesne czasy – erotyka, zdaje się ją dyskwalifikować jako autorkę oszczędnie napisanych miniatur. Kwestie erotyki i cielesności można odnaleźć również w Medalionach, jednak ich wskazanie wymaga pójścia śladem nie tylko ekonomicznych refleksji, ale i skupiania nad kulturową rolą mydła.
Tytułowy bohater opowiadania Nałkowskiej, profesor Spanner, nie pojawia się ani razu. Jego działalność poznajemy poprzez opowiadania współpracownika i kolegów. Pisarka nie obdarzyła niemieckiego naukowca żadnymi indywidualnymi znamionami, nie wspomniała o jego dzieciństwie, edukacji – Spanner „zamyka się” w potwornej figurze korporalnego ekonoma. Negatywny rys nadaje już samo nazwisko, które po niemiecku oznacza „naciągacza” w podwójnym tego słowa znaczeniu: dosłownie – jako tego, który napręża rzeczy, jak i metaforycznie – oszusta. Redukcja postaci do zbrodniczej funkcji jest jeszcze dalej posunięta: medyk przed wojną napisał podręcznik do preparowania zwłok, który wykorzystuje w praktyce w pierwszej połowie lat czterdziestych. „Pan i władca” fabryki zmieniającej ciało w mydło, sam jawi się jako istota bezcielesna, będąca bardziej ideą niż konkretną osobą. Nałkowska wyposażyła lekarza w jeszcze jedną negatywną cechę – pazerność oraz niemiarkowanie.
Trupy przywozili naprzód z domu wariackiego, ale później nie starczyło tych trupów. Wtedy Spanner rozpisał wszędzie do burmistrzów, żeby trupów nie grzebać, tylko że przyśle po zwłoki Instytut. Przywozili ze Stutthoffu z obozu, z Królewca na śmierć skazanych, z Elbląga, z całego Pomorza. Dopiero jak w gdańskim więzieniu wystawili gilotynę, to już było dosyć trupów6…
Autorka Granicy dotyka problemu pochodzenia składowych, które tworzą produkt czekający na półce sklepowej. Konsumencki szok pojawia się w momencie, kiedy uświadamiamy sobie często zaskakujące czy okrutne metamorfozy bądź modyfikacje konieczne dla wyprodukowania konkretnych dóbr. Mydło opisane przez Nałkowską powstaje z ludzkiego ciała, ale to ciało należy do innych, uznanych za oficjalny dyskurs za nie-ludzkich: ludzi chorych psychicznie oraz skazańców. Bożena Shallcross, pisząc o dwuznaczności samego mydła, zwraca uwagę na aspekt dotyku.
Narracja o mydle należy do najkrótszych. Wszystko odbywa się tu na powierzchni, pomiędzy skórą a przyjemnie znikającym kosmetykiem. Sens tej narracji można zawrzeć w jednym zdaniu: mydło robione z ciał zwierząt myje inne ciała, lub innymi słowy, ciało myje ciało. Lecz co począć, panie i panowie, gdy ludzkie ciało jest myte mydłem będącym śladem innego ciała?7
Problem „mydlanej” narracji sięga jeszcze głębiej: czy ciało jest naprawdę myte, jeśli zostaje oczyszczone przez substancję stworzoną z przekształconego innego? Kosmetyk w pewnym stopniu sam stwarza brud: dopiero w zetknięciu mydlanej kostki ze skórą, powstaje nieczysta piana – w tym momencie detergent traci swoją ambiwalencję i przez chwilę sam staje się nieczystością lub jej źródłem. Narracja o mydle jest jedną z najkrótszych, ale i najbardziej nasyconych znaczeniami, porusza problematykę graniczności, metamorfozy. Historia opisana w Profesorze Spannerze pozwala zrozumieć potencjał tkwiący w „mydlanej narracji”, wyostrza ekonomiczny kontekst człowieka i jego ciała.
Zgodnie z teorią Bożeny Shallcross, mydło to metonimia ciała dotykającego ciała. W Medalionach Nałkowskiej nie spotkamy erotycznych8 opisów, zbiór opowiadań nie podejmuje kwestii przyjemności czerpanej z międzyludzkich relacji. Ciało bohaterek i bohaterów literackich miniatur bywa torturowane, okaleczane, głodzone, inwazyjność zmienia się w „naturalną” praktykę skierowaną w stronę ludzkiej powłoki. Nałkowska nie podejmuje problematyki związanej z erotyką bezpośrednio, jednak można odnaleźć ślady jej obecności w motywach związanych z mydłem i ciałem.
W Profesorze Spannerze padają porównania ciała do rzeźby i mumii (sarkofagi), dwóch kulturowych „zabiegów” kreujących nie-ludzkie ciała, zaburzające granicę pomiędzy trwaniem a rozkładem. Skóra zmarłych nie jest blada, określają ją poetyzująca kremowość, synestezyjne określenie łączące zmysł wzroku, smaku i dotyku.
W pochyłym świetle, idącym od dalekich, wysoko umieszczonych okien, umarli leżeli jak wczoraj. Ich ciała, nagie, biało kremowe, młode, podobne do twardych rzeźb, były w doskonałym stanie, mimo, że czekały tu już szereg miesięcy na chwilę, w której przestaną być potrzebne.
Leżeli już w sarkofagach, w cementowych długich basenach z uniesionymi pokrywami – wzdłuż, jedni na drugich. Mieli ręce opuszczone wzdłuż ciała, nie założone na piersiach według pogrzebowego rytuału. A głowy odcięte od torsów tak równo, jakby byli z kamienia.
W jednym z tych sarkofagów leżał na stosie umarłych znany już „marynarz” bez głowy – młodzieniec wspaniały, wielki jak gladiator. Na jego piersi szerokiej wytatuowany był kontur statku. Poprzez zarysy dwóch kominów przechodził napis wiary daremnej. Bóg z nami (…).
W rogu jednej z kadzi spoczywała na wznak ta nieduża, kremowa twarz chłopca, który umierając mógł mieć osiemnaście lat. Lekko skośne, ciemne oczy nie były zamknięte, tylko zaledwie spuszczone. Pełne usta, barwy tej samej co twarz, przybrały wyraz cierpliwego, smutnego uśmiechu. Brwi równe i wyraźne unosiły się ku skroniom jakby z niedowierzaniem. Oczekiwał tej najdziwniejszej, przechodzącej jego pojęcie sytuacji na ostateczne orzeczenie świata9[M, 9].
Pisarka estetyzuje martwe ciała, które nie mają w sobie nic biologicznego (wilgoć, gnicie, rozkład). Ludzka cielesność nabiera ponadczasowych cech, zdolna jest przetrwać przez wiele wieków. Męskie zwłoki nie są przeznaczone do pochówku, ich „udrapowanie” (opuszczone ręce, nie zamknięte oczy) wskazują na odmienne przeznaczenie. Nałkowska „uporała się” z problemem cielesności czyniąc ciała – według Lyotardowskiego rozumienia tego terminu – bezpłodnymi. Estetyzacja stanowi tylko jeden z elementów okiełznania niebezpiecznej dla racjonalnego dyskursu somatyczności: Nałkowska nie tylko wybrała na „bohaterów” mężczyzn (osoby niezdolne biologicznie do urodzenia dziecka), ale i pozbawiła ich życia. Martwe, męskie ciało zmieniło się w rzecz, ponadczasowy, strzaskany pomnik. Chwyt artystyczny pisarki korzysta z od-człowieczenia i mechaniki ekonomizacji, dyskursywnego wykorzystania ciała, podobnie jak czynili naziści. Prowokacyjnie można by powiedzieć, że różnica między profesorem Spannerem a Nałkowską tkwi w ideologii. Niemiecki naukowiec ma uosabiać (pozorną) eksterminację innego, narratorka Medalionów wpisuje się w etykę, podkreślającą tragiczne położenie człowieka podczas wydarzeń wojennej eksterminacji.
Warto skupić się nad samą sceną pokazania ciał, w której kumulują się fantazmaty voyeurystyczne z kanibalistycznymi. Bożena Shallcross porównuje gest wystawienia zwłok na pokaz do zmarłej Psyche, którą Zygmund Freud opisał w swojej ostatniej notatce. Mitologiczna postać konotuje nieświadome ciało, wokół którego odbywa się spektakl10. Misterium śmierci i męskości opiera się na dualizmie obejmującym pary: korpus-głowa, część-całość, siła-subtelność, męskość-androgynia. Marynarz pozbawiony został głowy, nie ujrzymy jego twarzy, będącą najbardziej indywidualną częścią ciała. Nałkowska pozwala „przemówić” jego ciału: znaczą zarówno same mięśnie, skóra, ścięgna (skojarzenia związane z siłą i odwagą: marynarz, gladiator), jak i aforystyczny napis wytatuowany na torsie. Stefan Lichański tłumaczył „napis wiary daremnej” na poziomie ponadjednostkowym. Życiowy, doraźny sukces nie może być miarą prawdziwości, „tej wiary, której symbolem stał się krzyż na Golgocie”11. Tatuaż „marynarza” odsyła do katolickiego światopoglądu, według którego jednostkowe cierpienie ma sens w szerszym wymiarze, nie musi być wyłącznie irracjonalne.
Nałkowska rozpisała męskość na dwa głosy: marynarza i chłopca. Drugi z nich uosabia młodość: narratorka ocenia jego wiek na osiemnaście lat, wybrana zostaje liczba oznaczająca wchodzenie w dojrzałość. Chłopiec obdarzony został atrybutami egzotycznej, niepokojącej urody: skośnymi oczami i zmysłowymi ustami. Projekcja kobiecej podmiotowości – pamiętajmy o wyraźnie zaznaczonym „genderze” narratorki oraz feminocentryzmie Medalionów – na ciało rozrywa je na „męski”, falliczny tułów oraz androgyniczną, obdarzoną chłopięcym urokiem twarz-maskę pośmiertną. Bożena Shallcross akcentuje próbę odnalezienia w młodzieńczych rysach śladowego zapisu przeżycia śmierci, które nie poddaje się intersubiektywnemu przekazowi.
Wczuwając się w położenie młodzieńca w momencie jego śmierci, pisarka zaryzykowała osłabieniem tak charakterystycznej dla Medalionów postawy nieingerencji i zdecentralizowanej narracji. Sięgając po słowo „dziwny” uruchomiła mechanizm oceniający i empatyczny, próbując utożsamić – na przekór wszechogarniającemu odczuciu utraty i reifikacji – z czyimś ekstremalnym doświadczeniem. Ten niemożliwy gest miał swoją cenę: kryzys „Einfünlungu” i reprezentacji wywołany przez istnienie nieprzezwyciężalnej różnicy pomiędzy żywymi a zmarłymi, różnicy uniemożliwiającej rekonstrukcję doświadczenia śmierci.12
Motywy voyeurystyczne w Medalionach ściśle wiążą się z kanibalizmem lub przynajmniej motywem gotowania ciała. Zgodnie z logiką wymiany, człowiek zostaje rozebrany na czynniki pierwsze i zaczyna być traktowany jako gotowa do dystrybucji rzecz. Makabryczność opisu „wyprawiania” zwłok potęguje używanie słownictwa, które odnosi się zarówno do ludzkiego ciała, jak i artykułów spożywczych: mięso, tłuszcz, żyły, a także talerze.
W 1944 roku profesor Spanner kazał, żeby studenci odkładali tłuszcz z trupów osobno. Co wieczór po skończeniu kursów, jak studenci odeszli, robotnicy zabierali talerze z tłuszczem. Były też talerze z żyłami i mięsem. Więc mięso wyrzucali albo palili. (…) Studenci mieli także powiedziane, żeby skórę całkowicie czyściutko już odjąć, później tłuszcz czysto, później według książki preparatorskiej muskuły aż do kości. Tłuszcz wybierany przez robotników z talerzy później został leżeć całą zimę, a później jak studenci wyjeżdżali, był przez pięć – sześć dni wyrobiony na mydło.13
Nieobecny Spanner jest drobiazgowy i metodyczny, uosabia rytuał tak okrutny, że brak środków zdolnych pokazać osoby będące jego wyznawcami. Czy to jednak naprawdę profesor jest przyczyną całego zła, może jego nieobecność w opowiadaniu ma głębsze znaczenie? Ośrodkiem korporalnej opowieści jest recept, czyli pismo, ślad, zapis:
Recept wisiał na ścianie. Asystentka, która była ze wsi, przywiozła recept na mydło i wypisała. (…) Oprócz receptu była jeszcze notatka na ścianie. To napisał von Bergen. Ona dotyczyła zupełnego oczyszczenia kości do wyrobu kościotrupów.14
W Profesorze Spannerze15 nie ma sceny kanibalistycznego zjadania ludzkiego ciała, jednak proces przygotowywania zwłok nasuwa skojarzenia związane z taką wizją. Ciała są rozbierane niczym mięso na całopalną ofiarę: oddzielono mięso od tłuszczu, a żyły i mięso kładzione są na talerzach. Głowa chłopca leżąca w kadzi otwiera inną perspektywę interpretacji gotowania zwłok. W 1300 roku papież Bonifacy XIII ogłosił bullę De sepultris, która zakazywała gotowania ciał poległych krzyżowców. Bezpośrednim powodem wspomnianego działania nie był głód, ale chęć łatwiejszego przewiezienia zwłok16. Ostatni kontekst związany z gotowanym ciałem dotyczy poruszanej kwestii spektaklowości, pokazaniem okaleczonych, paradoksalnie odcieleśnionych, ciał.
Co łączy mydło z aforyzmem? Obie formy dążą do kondensacji, ich prosta czy efemeryczna postać ostateczna stanowi wynik skomplikowanej ekonomii wytwarzania. Roland Barthes pisał:
(…) aforyzm należy do metajęzyka, jest to język wtórny, który działa na przedmiotach już spreparowanych. Jego klasyczną formą jest maksyma. Tutaj stwierdzenie nie kieruje się już do świata, który ma zostać stworzony; musi on objąć świat już gotowy, ukryć ślady jego wytwarzania pod wieczną oczywistością: jest to antywyjaśnianie (…).17
Nałkowska jawi się jako pisarka rozkoszująca się aforyzmami, złotymi myślami i innymi „sztuczkami” zamykającymi i ukrywającymi sens. Pisarka, którą ganiono za nazbyt patetyczne czy trywialne sentencje, swoje pierwsze powojenne dzieło opatrzyła mottem: „Ludzie ludziom zgotowali ten los”. W kontekście złożoności drugiej wojny światowej zdanie brzmi do bólu banalnie, jednak prostota w wypadku Medalionów nie razi. Ewa Kraskowska pisze, że „podparty dojmującym, straszliwym konkretem banał ów przeistacza się w wyraz najgłębszej ludzkiej samowiedzy”18, a Bogdan Rogatko wtóruje poznańskiej badaczce: „Zdanie to pozornie banalnej treści, bo na pozornie banalną konstatację można się zdobyć dopiero po długich przemyśleniach i wielu doświadczeniach”19. W przypadku Medalionów aforystyka zostaje rozgrzeszona: banał staje się „banałem” stopnia drugiego (wyższego), płodnym poznawczo i trafnym znakiem. „Odpuszczenie” winy wtórności, a nawet przemienienie jej w zaletę.
Dowodem na „bezduszność” korporalnej fabryki jest fraza, która pojawia się w Profesorze Spannerze. Analiza „złotej myśli” pozwoli ukazać aporie kryjące się w – pozornie – oczywistym stwierdzeniu.
(…) Z początku nawet jeden kolega widział: miałem dreszcz, że można się tym myć. W domu mama też się obrzydzała. Ale się dobrze mydliło, więc używała go do prania. Ja się przyzwyczaiłem, bo było dobre…
Na jego chudej, wybladłej twarzy pojawia się wyrozumiały uśmiech.
- W Niemczech, można powiedzieć, ludzie umieją c o ś zrobić – z n i c z e g o… [podkreślenia – RP]20
Autorem wypowiedzi jest robotnik z fabryki, w której powstawało mydło z ludzkiego ciała. Helena Zaworska odszyfrowuje zdanie w następujący sposób: „Coś oznacza mydło, artykuł w czasie okupacji wysoko ceniony i poszukiwany, jest przeciwstawione owemu niczemu, z czego jest fabrykowane, a tym niczym jest martwe ciało ludzkie.”21. Badaczka zauważa odwrócenie znaczenia mydła, przypisując mu wartość towaru luksusowego. W czasach pokoju detergent funkcjonował jako artykuł codziennego użytku, na który nie zwracano specjalnej uwagi. Wojenna rzeczywistość „na opak” konsekwentnie odwraca znaczenia: mydło szybko poddaje się entropii, znika podczas czynności mycia rąk – w Medalionach zostaje ono połączone z twardym ciałem, zapisuje się przez to w pamięci. „Normalne” mydło to „coś” zamieniające się w „nic”, w świecie Nałkowskiej dochodzi do zmiany kierunku transformacji. „Wojenne” mydło to „coś” powstałe z „niczego”.
MYDŁO I
(używane na co dzień)
COŚ
MYDŁO II
(artykuł luksusowy)
NIC = ciało
Bożena Shallcross zwraca uwagę na ambiwalencję mydła: skojarzenia z higieną są jak najbardziej prawidłowe, jednak środek czystości w trakcie mycia łączy się z brudem i sam zmienia w papkę łączącą elementy związane z czystością i zanieczyszczeniem22. Mydło, tak zgrabnie ujęte w lapidarne zdanie autorstwa Nałkowskiej, staje się nośnikiem znaczeń związanych z metamorfozą i jej niejednoznacznym charakterem.
Ciało to ostatnia ostoja człowieczeństwa: nawet wyniszczenie można potraktować jako pismo czekające na odczytanie, więc obłożono je zakazami zabraniającymi „przetwarzanie”. W przypadku, kiedy Nałkowska pokazałaby przerobienie ciała na artykuł pierwszej potrzeby, usprawiedliwienie byłoby łatwiejsza. Ciało zostaje przekształcone w coś ulotnego, jednorazowego, nie pozostawiającego długotrwałych śladów. Prozaiczka sięgnęła po artykuł będący rzeczą naznaczoną ambiwalencją, czyniąc z niego rzecz luksusową. Mydło wytwarzane przez Spannera to dobro zarezerwowane dla obcych (Niemców), nie występujące w surowych obozowych warunkach. Autorka Granicy manifestuje swoją niechęć wobec potencjału transformacyjnego za pomocą aforyzmu na temat mydła. Artystka ma świadomość, że „nic” to tylko konstrukcja myślowa, pozostałość po „czymś”, jednak dopiero uznanie istnienia braku powoduje napędzenie dyskursu.
Aforyzm i mydło mają więcej cech wspólnych, niż mogłoby się zdawać. Oba zjawiska cechuje wtórność, stanowią pracę kondensacyjnego przetworzenia. Ich działanie na pozór nosi znamiona objaśniające, jednak ukrywają one zakazane przez dyskurs treści dotyczące mechanizmów wytwarzania. Przypadek Profesora Spannera Nałkowskiej pozwala nie tylko zbadać wzajemne podobieństwo mydła i aforyzmy dzięki ich bezpośredniemu zestawieniu (aforyzm o mydle), ale i dotrzeć do korporalnych refleksji o naturze ekonomicznej, towarzyszących ciału, z którego mydło powstało.
Przypisy:
1) Łukasz Konarski, Kosmetyki z ludzkiego tłuszczu - wystawa odwołana w ostatniej chwili
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80708,6351668,Kosmetyki_z_ludzkiego_tluszczu___wystawa_odwolana.html, 2009-03-06, ostatnia aktualizacja 2009-03-06 12:03
2) François Lyotard, Pożądanie zwane Marks, tłum. Krystyna Żabicka, Paweł Pieniążek, „Colloquia Communia” 1988/1-3/36-38, s. 392.
3) Ibidem, s. 396.
4) Ibidem.
5) Ibidem, s. 404.
6) Zofia Nałkowska, Medaliony, Warszawa 1982, s. 13.
7) Bożena Shallcross, Dziwne mydło. Zofia Nałkowska i ekonomia Zagłady, „Teksty Drugie” 2007/5 (107), s. 63; Ten sam tekst w wersji rozbudowanej, Bożena Shallcross, Rzeczy i Zagłada, Kraków 2010, s. 77-97 (rozdział III: Niesamowite mydło i ekonomiczny ersatz.
8) Na potrzeby tych rozważań erotyzm definiuję za Wojciechem Klimczykiem jako zbiór funkcjonujących w przestrzeni publicznej przedstawień i refleksji na temat seksualności; erotyzm należy do sfery społecznych wyobrażeń i idei. Por. Wojciech Klimczyk, Erotyzm ponowoczesny, Kraków 2008, zwł. s. 18-19.
9) Zofia Nałkowska, Medaliony, op. cit., s. 9.
10) Bożena Shallcross, op. cit., s. 69.
11) Stefan Lichański, Granice humanizmu laickiego (Zofia Nałkowska „Medaliony”), [w:] Idem, Literatura i krytyka, Warszawa 1956, s. 288.
12) Bożena Shallcross, op. cit., s. 70.
13) Zofia Nałkowska, Medaliony, op. cit., s. 11.
14) Ibidem, s. 12
15) W opowiadaniu Dno wyraźnie zostaje sformułowany zakaz kanibalizmu, przynajmniej dotyczy on więźniów: „Proszę pani, to było strasznie karane! Ale one w nocy jadły mięso z tych trupów!” (Medaliony, op. cit. s. 23).
16) Bożena Shallcross, Rzeczy i Zagłada, op. cit., s. 88.
17) Roland Barthes, Mitologie, tłum. A. Dziadek, wstęp K. Kłosiński, Warszawa 2008, s. 291.
18) Ewa Kraskowska, Zofia Nałkowska, Poznań 1999, s. 29.
19) Bogdan Rogatko, Zofia Nałkowska, Warszawa 1985, s.178.
20) Zofia Nałkowska, Medaliony, op. cit., s. 17
Artykuł pochodzi z czasopisma LiteRacje 003 (29) 2010.