Nasza strona internetowa używa plików cookie (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych. Każdy ma możliwość wyłączenia plików cookie w przeglądarce, dzięki czemu nie będą zbierane żadne informacje.

Zeszyty Poetyckie – Adam Lizakowski, NAJCZARNIEJSZY POETA BIAŁEJ AMERYKI

Z Katalog.Czasopism.pl

Kategoria: Przedruki
Publikacja za zgodą autora i redakcji.





       Langston Hughes urodził się w 1902 roku w Joplin, Missouri, w średnio zamożnej rodzinie. Jego dzieciństwo nie było szczęśliwe, ale poeta nie cierpiał przysłowiowej nędzy. Po rozwodzie swoich rodziców wędrował z miejsca na miejsce, dzieląc swoją miłość pomiędzy ich dwoje. W okresie wczesnej młodości spędził kilka lat wraz z ojcem w Meksyku, który osiadł tam prowadząc biznes, a także był właścicielem ziemskim. Chociaż jego ojciec był Murzynem, to nie przepadał za swoimi współbraćmi.

       Podczas pobytu w Meksyku poeta nauczył się języka hiszpańskiego. Pisał i mówił płynie po francusku. Wiele lat później umiejętności te przydały mu się do tłumaczenia poezji wielkiego Hiszpana - Frederico Garcia Lorki. Dzięki swoim zdolnościom poetyckim dostał stypendium na Lincoln University w Pensylwanii, na którym otrzymał tytuł B.A. (bakałarza) w 1929 roku.

       W czerwcu 1929 roku debiutował wierszem pt. The Negro Speaks of Rivers, (Murzyn mówi o rzekach) w piśmie murzyńskim „The Crisis”,. którego redaktorem był W.E.B.Du Bois - człowiek o bardzo barwnej osobowości. To dzięki niemu wielu murzyńskich młodych poetów rozpoczynało swe kariery literackie. Na początku XX wieku pełnił on rolę murzyńskiego guru w ruchu tzw. Harlem Renaissance, do którego należeli m.in. Wallace Thurman, Countee Cullen, Jessie Fausset. Du Bois pierwszy zwrócił uwagę na piękno i bogactwo folkloru murzyńskiego, na podwójną świadomość, podwójną duszę, podwójne myśli, podwójne niepowodzenia w jednym ciele. Pisał o tym w eseju pt. The Souls of Black Folk (1903). Do tych samym myśli powrócił Hughes w swoim sławnym eseju pt. The Negro Artist and the Racial Mountain (1926) opublikowanym w „The Nation”. Jeśli czołowym przedstawicielem Renesansu Harlemu był Du Bois, to na pewno Langston Hughes był głównym i najzdolniejszym poetą tego ruchu. Obaj bardzo gorąco angażowali się w działalność społeczną, a przede wszystkim w pisanie, tworząc poezję na bardzo wysokim poziomie, chociaż Hughes wiele lat później mówił o sobie jako o poecie ludowym, uginając się pod pręgierzem akademickiej krytyki w chwili zwątpienia w siebie samego. Ale ta sama krytyka literacka - po jego śmierci - okrzyknęła go największym czarnym poetą Ameryki. Czarnym Waltem Whitmanem. Głównie świat akademicki był przeciwko poecie, nie znajdując w jego poezji wartości uniwersalnych, nie rozumiejąc jej znaczenia, nawet pomniejszając znaczenie poety, krytykując go za płycizny intelektualne jakby celem poety czy poezji było zastąpienie wierszem filozofów, filozofii czy metafizyki, nie wspominając już o religii i kapłanach.

       Nim przyszły poeta osiągnął dwudziesty piąty rok życia, w 1926 roku opublikował swój pierwszy tomik pt. The Weary Blues. Po wydaniu drugiego tomiku pt. Fine Clothes to the Jews (1927) został obwołany Poet Laureate of the American Negro. Podczas wizyty na Haiti w roku 1931 został przedstawiony wybitnemu haitańskiemu poecie Jacques Roumain (później Hughes został tłumaczem jego twórczości), który zwracał się do niego jak do największego murzyńskiego poety, który zaszczycił swoją obecnością Haiti.

       W 1967 roku poeta Leopold Senghor z Senegalu (kilkakrotny kandydat do literackiej nagrody Nobla, jeden z najwybitniejszych przedstawicieli czarnej Afryki) został zapytany podczas udzielanego wywiadu amerykańskim dziennikarzom:
       - W których wierszach amerykańskich znajduje pan najwięcej murzyńskości?
       Odpowiedział:
       - Ach, w poezji Langstona Hughes. Langston jest najspontaniczniejszy jako poeta i najczarniejszy jako poeta, i najczarniejszy w ekspresji. W jego własnym kraju go nie doceniono, dlatego są różne opinie.

       Chociaż na początku swojej kariery literackiej został zauważony i doceniony, jego sytuacja finansowa przez całe życie była nie najlepsza. Sława, jaką się cieszył, nie pozwalała mu na korzystanie z niej tak, jakby się niektórym mogło zdawać. Od czasu do czasu ktoś postawił mu drinka chwaląc się, że pił z poetą laureatem. Przez całe życie chwytał się różnych zawodów z większym czy mniejszym powodzeniem. Gdyby nie zamożne wdowy, białe kobiety (Neol Sullivan), które się nim opiekowały pomagając mu finansowo i zachęcając go do tworzenia, jego dorobek byłby o wiele uboższy. O tej pomocy w swojej twórczości Hughes nie wspomina ubolewając nad losem i niedolą swoich czarnych pobratymców. Z ich życia, które było jego własnym życiem, czerpał natchnienie. Jest to bardzo ciekawy proces stawania się, ponieważ przez ten proces rodził się poeta, nie tylko autor kilku czy kilkunastu wierszy, ale całe zjawisko poetyckie, które jest o wiele ważniejsze niż sama poezja.

       Nie sposób dobrze zrozumieć tego zjawiska, jeśli nie pozna się biografii poety, która jest bardzo bogata w fakty i szczegóły charakterystyczne dla pierwszej połowy XX wieku. Rosnący sprzeciw czarnej ludności przeciw białej, narodziny faszyzmu i komunizmu w Europie oraz wzrost amerykańskiego imperializmu. Wielka depresja gospodarcza w Ameryce, krach na giełdzie. To także narodziny jazzu i bluesa, muzyki, do której Hughes napisze wiele piosenek i ballad bluesowych. Masowa wędrówka Murzynów z rolniczego południa do wielkich przemysłowych miast północy. Czarni niewolnicy bawełnianych pól w miastach powiększą klasę bezrobotnego proletariatu mieszkającego na ulicy, a w wielu przypadkach życie ich będzie jeszcze gorsze niż w barakach południa. Świadomość tego bardzo ułatwi nam zrozumienie wierszy Hughesa.

       Bardzo ciekawie i żartobliwie mówił Hughes o swoich początkach poetyckich we wspomnieniach, które zostały opublikowane przez Raymonda Smitha w eseju pt. Hughes: Evolution of the Poetic Persona. Wypowiedź ta została zamieszczona w kwartalniku Literary Imagination (lato 1974), wydawanym przez Department of English Georgia State University:

       „...Jak zostałem poetą? Przez przypadek. Zostałem wybrany na stanowisko klasowego poety w Clevelands Central High. Byłem Murzynem, Murzyni powinni mieć poczucie rytmu. W Ameryce większość białych myśli, że wszyscy czarni umieją śpiewać, tańczyć, mają wrodzone poczucie rytmu. Moi koledzy z klasy wiedzieli, że wiersz powinien mieć rytm, to zdecydowało, że jednomyślnie wybrali mnie. Nigdy wcześniej nawet nie przyszło mi do głowy być jakimś poetą czy pisarzem...”

       W ten sposób rola poety została nałożona na Hughesa przez przypadek albo - być może - przez stary zwyczaj. Był Murzynem w białym społeczeństwie. Pasowanie go na poetę miało wymiar symboliki społecznej. Czarny kolor skóry uczynił z niego poetę. Ten przypadek, a może tylko anegdota wymyślona, aby nadać większego znaczenia poecie, naznaczyła i utwierdziła jego misję bycia rzecznikiem społeczeństwa o ciemnym kolorze skóry. Hughes zrobił z koloru swojej skóry narzędzie walki z otaczającym go światem białych. To, co dla innych Murzynów było nie do pomyślenia, Hughes wykorzystywał jako swoje atuty. Nie pierwszy to raz w dziejach historii literatury poezja wzięła na swoje barki ciężar odpowiedzialności za losy narodu.

       Bardzo ciekawa jest jego twórczość z lat trzydziestych i czterdziestych, tj. okresu II wojny światowej i tuż po niej. Poezja, która wtedy powstawała, miała smak ideologii lewackiej. W latach trzydziestych poeta podróżował po Europie, był korespondentem wojennym w Hiszpanii (dla „Baltimore Afro-American Newspaper” i innych czasopism murzyńskich), odwiedził Francję, Włochy, Rosję, Chiny, Japonię. Spotykał się z wieloma wybitnymi ludźmi pióra, byli to m.in. Pablo Neruda, W. H. Auden, Berthold Brecht czy Ernest Hemingway. W tym czasie tworzył poezję społecznie zaangażowaną, w której np. napad armii hitlerowskich na Sowiecką Rosję porównywał do prześladowania czarnych przez białych. W jego poezji z tego okresu daje się odczuć pogróżka czy wezwanie dla amerykańskiego imperializmu, aby uważał, bo jest jeszcze inna siła na świecie, która weźmie w obronę biednych i słabych, prześladowanych i wykorzystywanych.

       W komunistycznej czerwonej gwieździe widział nie tylko zbawienie dla ludzkości, ale i dla swojej rasy. Jego radykalizm osłabł w latach pięćdziesiątych W 1953 roku przed komisją senatora Josepha Mc Carthy’ego w Waszyngtonie publicznie potępił się za okres błędów. Nie uchroniło go to jednak przed atakiem prawicy przez szereg następnych lat.

       Uważam jednak, że taka postawa poety wynikała nie z pobudek ideologicznych, ale z ekonomicznych (poeta nigdy nie należał do Komunistycznej Partii Stanów Zjednoczonych). To bieda i nędza człowieka wyzyskiwanego, nie tylko czarnego, pchała do utopii komunistycznej. Czy w podobny sposób nie zostali oszukani polscy chłopi manifestem PKWN? W jego poezji uderza ton socrealizmu. Podejrzewam, że gdyby jego twórczość znana była szerzej w Polsce pod koniec lat czterdziestych, zostałby on uznany za ojca socrealizmu.

       Żartuję. Wydaje mi się, że jednak bliższe będzie stwierdzenie, że jego poezja ma więcej z poezji Majakowskiego niż z socrealistów, dlatego że obaj byli bardzo naiwni w swoim rozumieniu świata komunistycznego, szlachetni, wręcz dziecinni, ich wiersze pulsowały energią i wiarą w lepsze jutro świata ludzi pracy. Socrealiści znali okres 20-lecia międzywojennego, wiedzieli, czym pachnie komunizm, wielu z nich na własnej skórze doświadczyło komunizmu już podczas wojny hiszpańskiej.

       W latach 1932 - 1933 Hughes przebywał wraz z grupą murzyńskich intelektualistów w Rosji Sowieckiej na zaproszenie Stalina. Miał tam powstać propagandowy film o tym, jak bardzo są gnębieni Murzyni w Ameryce, ale pomysł nigdy nie został zrealizowany. Z tego okresu pochodzą wiersze Goodbye Christ (Żegnaj Chrystusie) oraz Good Morning Revolution, (Dzień Dobry Rewolucjo) przypominające rewolucyjną poezję rosyjską, chociażby Majakowskiego, z którą musiał zetknąć się poeta przebywając w Moskwie. Stąd też zapewne wpływ tej poezji na jego twórczość z tego okresu.

       Hughes nie był wyjątkiem wśród intelektualistów amerykańskich w swoim sympatycznym myśleniu o Związku Radzieckim, w którym dostrzegał obrońcę (wielkiego brata) przed wyzyskiem człowieka przez człowieka, a w jego rozumieniu, kapitalistycznego wyzysku czarnego człowieka przez białego. Jeśli nie wszyscy akademiccy intelektualiści myśleli tak samo jak on, nie byli jawnie lewicujący, to na pewno większość z nich miała duże ciche skłonności ku lewicy. Dlatego dzisiaj nietrudno jest zrozumieć nam Polakom czy Wschodnioeuropejczykom, dlaczego Ameryka, wzór demokracji, aż tak ustępowała wobec zapędów dyktatorskiej Rosji komunistycznej i tak łatwo Roosevelt podjął decyzję oddania połowy Europy we władanie czerwonej gwiazdy.

       Langston Hughes zmarł w roku 1967. Zostawił ponad tuzin tomików, poza poezją i prozą, uprawiał także dramat, pisał musicale, piosenki i wierszyki dla dzieci, był dziennikarzem. Jego twórczość była publikowana w wielu antologiach i tłumaczona na wiele języków. Hughes jako zjawisko poetyckie funkcjonuje w świadomości społeczności murzyńskiej jako poeta narodowy. Jak już wspomniałem, jest on uznany za nowego czarnego Walta Whitmana, z którym bardzo dużo go łączyło: od Whitmanowskiego spojrzenia na Amerykę do zagadnień społeczno-moralnych, przechodzących w społecznie zaangażowane. Wielkim jego atutem poetyckim przemikliwość w obserwacji życia, duże wyczucie społeczeństwa, poczucie człowieczeństwa, potoczny język zrozumiały dla wszystkich o silnym zabarwieniu indywidualizmu. Jego ballady bluesowe opiewające losy czarnych są dla mnie wzruszającym dokumentem niedawnej historii czarnej Ameryki, która nadal trwa.

       Tę Whitmanowską postawę poetycką godnie reprezentował także Carl Sandburg, wielki wzór poetycki dla Hughesa. Jak dla Whitmana weną poetycką była fascynacja światem i życiem, Ameryką i demokracją amerykańską, której był piewcą, a dla Sandburga - Chicago i Środkowy Zachód Ameryki, tak dla Hughesa weną poetycką była murzyńskość. Był Murzynem, który szukał swojego miejsca w świecie białego człowieka, który nie mógł i nie chciał pogodzić się z bycia obywatelem drugiej kategorii. Jego przygoda z lewicą amerykańską czy nawet otarcie się o komunizm to nic innego jak tylko forma protestu i cichych nadziei na lepsze jutro. Obaj poeci - Sandburg i Hughes - byli wiernymi uczniami starego nauczyciela Walta Whitmana – barda, poety bratającego się z prostym ludem.

       Warto przy okazji wspomnieć o największym uczniu W. Whitmana ostatnich lat - nieżyjącego już Allana Ginsberga, syna emigrantów rosyjskich Żydów urodzonego już w Ameryce. Tak jak jego wielcy poprzednicy (przeze mnie wymienieni) przez ostatnie czterdzieści lat Ginsberg poezją wyśpiewywał Amerykę podejmując kwestie polityczno-społeczne, rasowo-wolnościowe, wyzysku kapitalistycznego biednych przez bogatych. Do swojej walki piórem dorzucił jeszcze jeden problem; dyskryminacji seksualnej, jawnie opowiadając się w swoich wierszach za homoseksualizmem.


Artykuł pochodzi z czasopisma „Zeszyty Poetyckie” nr 6/2005.


Adam Lizakowski - ur. 1956 w Dzierżoniowie, mieszka w Chicago. Poeta, tłumacz.