Nasza strona internetowa używa plików cookie (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych. Każdy ma możliwość wyłączenia plików cookie w przeglądarce, dzięki czemu nie będą zbierane żadne informacje.

Karta 77 (2013)

Z Katalog.Czasopism.pl

Wersja Małgosia wosnitzka (dyskusja | edycje) z dnia 20:59, 14 gru 2013

(różn.) ← poprzednia wersja | przejdź do aktualnej wersji (różn.) | następna wersja → (różn.)

Przejdź do Karta lub Spisy treści 2013
---

okładka numeru
77/2013


„Karta” z numerem 77 ma być czeska – to nasza prosta powinność. Powstając równo pięć lat po praskich imiennikach, wybieraliśmy tytuł, świadomie się do nich odwołując. Byli wzorcem opozycji duchowej, intelektualnej. Potem nie raz na tych łamach sprawdzaliśmy różnice między Polakami a Czechami, patrząc też z ich strony na wspólną historię i na to, jak nas z nimi dzieliła granica. A teraz, gdy do tytułu doszedł w numerze ich znak, próbujemy wprost oddać im głos . Ze wstępu Zbigniewa Gluzy

W numerze Czesi. XX wiek:

- Atelier Šechtlów - Czeski los. Polemika Václava Havla z tekstem Milana Kundery z 1968 roku - Przed KARTĄ 77

A ponadto: - Na hajdamaków. Polacy-Ukraińcy 1918–19 - Ostatnie z ostatnich. Kobieta w Ravensbrück - Czas „Po Prostu”, Jan Olszewski - Dotykam gąsienicy, Hanna Świda-Ziemba

Czesi. XX wiek Album unikatowych fotografii z Atelier Šechtlów

Blisko 140 lat temu w niedużym czeskim Taborze narodziło się przedsięwzięcie fotograficzne, z którym trudno porów­nać inne w Europie Środkowo-Wschodniej. Zapisywanie historii łączyło się tu z poszuki­waniem piękna.

Spojrzenie wstecz na największe niegdyś atelier na południu Czech nie jest jedynie podsumo­waniem ponad stuletniej twórczości rodziny Šechtlów. Historia trzech pokoleń fotografów nieustannie przeplata się z historią ich ojczy­zny, a tysiące zdjęć atelier „Šechtl i Voseček” wydobywają z zapomnienia wyjątkowe, ale i codzienne momenty z życia Taboru. - ze wstępu Josefa Mouchy

1897–1904. Linoskoczkowie Karel Tříška i jego syn Ludvik Tříška na rynku. Fot. ze zbiorów Muzeum Fotografii „Šechtl i Voseček” w Taborze

Niepublikowana dotąd w oficjalnym obiegu polemika Czeski los Václava Havla z tekstem Milana Kundery z 1968 roku

Mały naród – jeśli chce posiadać jakieś znaczenie w świecie, to codziennie, uporczywie musi je na nowo wywalczać. W chwili, gdy przestanie tworzyć wartości, utraci sens swego istnienia i rzeczywiście może przestać istnieć – bo jest kruchy i zniszczalny. […]

Wierzę w wielką, dziejową misję małych narodów w dzisiejszym świecie – zdanym na łaskę mocarstw […]. Małe narody dzięki temu, że nieustannie poszukują własnego oblicza, że musza je kształtować, że walczą o własną tożsamość, przyczyniają się jednocześnie do tego, by nasz ziemski glob oparł się strasznym naciskom uniformizacyjnym […].

Milan Kundera, Czeski los

Wszystkich nas – to znaczy cały naród czeski – musi bez wątpienia ucieszyć, że dzięki naszemu zachowaniu w sierpniu zdobyliśmy sobie uznanie Milana Kundery, tego trochę sceptycznego intelektualnego światowca, który zawsze skłonny był raczej dostrzegać nasze złe strony, i że nasze ówczesne zachowanie – zdecydowane, ale jednocześnie rozważne – wprost mu imponuje.

[…] Wywody te niestety – mimo pozorów rozsądku i mądrości – wpisują się w tę samą tradycję odrodzeniowo-patriotycznych złudzeń i samozachwytów, od których autor tak zdecydowanie się dystansuje.

Václav Havel, Czeski los?

Lata 70. przyniosły w Czechosłowacji recydywę stali­nizmu. Reakcje Czechów na wprowadzaną „normalizację” prezentujemy w montażu dra Bartosza Kaliskiego Przed KARTĄ 77

Heda Margoliová-Kovályová (pisarka i tłumaczka) w autobiografii:

Wszystkie miasta, przez które przejeżdżaliśmy [w drodze do Pragi], były już oblepione plakatami i obwieszczeniami, miejscowe radia nadawały bez przerwy, w niektórych miej­scach zaczęto stawiać barykady, w innych ludzie tylko stali na ulicach z zaciśniętymi pię­ściami. Było popołudnie, kiedy dojechałam do Pragi. Musiałam objeżdżać bocznymi ulica­mi, bo na głównych stały już czołgi. [...]

Na placu Wacława pod fasadą Muzeum Narodowego, poprzestrzelaną kulami, płynęły dziesiątki tysięcy ludzi z tranzystorami w rękach, przedzierali się przez ulice zatarasowa­ne przez czołgi, spalone i zniszczone samochody, fragmenty murów z rozstrzelanych bu­dynków. [...]

I gdy tak stałam w tym tłumie, uświadomiłam sobie nagle, że to jest szczytowy moment naszego życia. Tej nocy, gdy straciliśmy wszystko, odnaleźliśmy coś, czemu zwykle ludzie nie mają odwagi ufać: odnaleźliśmy sami siebie i jeden drugiego. Na wszystkich tych twarzach, we wszystkich tych oczach widziałam, że myślimy, czujemy i chcemy tego samego.

21 sierpnia 1968

Na hajdamaków

Unikatowy dziennik i listy Jerzego Konrada Maciejewskiego z czasów wojny polsko-ukraińskiej (1918–19). Mało znany epizod historii sąsiadujących ze sobą krajów ilustrowany niepublikowanymi zdjęciami Autora.

Wspomnienia Jerzego Konrada Maciejewskiego są dosyć rzadkim w polskiej literaturze memuarystycznej przykładem zapisków podoficera, który pokazuje wojnę z perspektywy niższych szarż.

Ze wstępu Granica wschodnia prof. Janusza Odziemkowskiego

Ostatnie z ostatnich

Wspomnienia Anji Lundholm, niemieckiej Żydówki uwięzionej w 1944 roku w obozie koncentracyjnym Ravensbrück pokazujące skomplikowane relacje między osadzonymi tam kobietami i ich strażniczkami.

Więźniarka polityczna Anja Lundholm przybyła do Ravensbrück późno i znalazła się na dnie obozowej społeczności, w najgorszych barakach ostatniego rzędu, bez stałego przydziału do roboczego komanda. Ponad 40 lat później motywowana elementarną po­trzebą utrwalenia – jak sama mówiła – „tego, co było”, sporządziła literacki zapis obo­zowych doświadczeń […]. Po wielu latach Anja Lundholm powie o swym okresie poobozowym: „Nie mogłam oswoić się z tutejszym życiem. Cią­gle jeszcze byłam więźniarką – zresztą do dzisiaj się z tego nie wyzwoliłam”. Również w tym wymiarze był to wyrok dożywotni.

Ze wstępu Wyrok dożywotni Ewy Czerwiakowskiej

Czas „Po Prostu”

Relacja Jana Olszewskiego, prawnika, obrońcy oskarżonych w procesach politycznych, a w III RP premiera (1991–92) dotycząca działalności w latach 50. proreformatorskiego „tygodnika studentów i młodej inteligencji Po Prostu” i jego zamknięcia w 1956 roku.

Jan Olszewski:

Pismo [„Po Prostu”] otrzymało pewne możliwości, więc trzeba je było maksymalnie wykorzystać dla spraw, które są naprawdę ważne. Wprowadzenie tematu AK wymagało jednak dobrej woli ze stro­ny redakcji. Dopiero po długiej dyskusji udało się ich przekonać. Niektórzy uważali, że to ich nie dotyczy; dowodziliśmy więc, że to kwestia uczciwości, nawiązania do czegoś, co jest wspólnym dorobkiem nie tyle pokolenia, co całego społeczeństwa. Słowo „naród” było w ogóle nie do pomyślenia, ale w istocie o to chodziło.

Dotykam gąsienicy

Dziennik i publicystyka Hanny Świdy-Ziemby, socjologa, profesor Instytu­tu Stosowanych Nauk Społecznych UW, działaczki „S” – wnikliwa diagnoza życia społecznego i politycznego końca lat 80.

Hanna Świda-Ziemba w dzienniku:

W kraju każdego dnia surrealistyczne wzrosty cen. Ludzie tylko o tym mówią. Wyda­ję pieniądze niefrasobliwie, bo na co zbierać. Kupiłam dziś sobie wino francuskie – in­nego wytrawnego nie było, nie miałam nastroju szukać – za 2400 zł. Czekolada nadzie­wana, która kosztowała 250 zł jeszcze tydzień temu, skoczyła do 600 zł.

6 lutego, w poniedziałek, ma się zacząć „okrągły stół”. Porozumienie rządzących z tzw. społeczeństwem. Z „tzw.”, bo jest to grupa uznawana przez zagranicę za „społeczeństwo”, a jest to może kilkusetosobowy, mniej czy bardziej skłócony zespół. Społe­czeństwo jest wielogrupowe, zdezintegrowane, wieloorientacyjne. Nie w sensie politycznym, bo rzecz w tym, że „polityka” to potrzeby wyższe, które są luksusem, a ludzie żyją tym, „jak się utrzymać na powierzchni”. Mają różną sytuację, różne natury, różne bio­grafie, wiek i sami w tej degrengoladzie nie są jednorodni. A ci panowie, co mają siadać „do stołu” – niewiele tych ludzi zakłopotanych obchodzą.

Początek 1989

Hannę Świdę-Ziembę poznaliśmy tuż po uruchomieniu „Karty” podziemnej (w 1982 roku). Współtworząca pismo Aldo­na Jawłowska doprowadziła do naszego spotkania, co […] zmusiło nas, blisko trzy­dzieści lat od niej młodszych, do bardziej krytycznego patrzenia na siebie samych.

Ze wstępu Zbigniewa Gluzy

Ponadto:

Solidarność z „Solidarnością”

Żywiołowa reakcja Peru na wprowadzeni stanu wojennego w Polsce.

Byliśmy znieczuleni

Relacja Ewy Biały, pielęgniarki, która 8 września 1968 była świadkiem samospalenia Ryszarda Siwca w geście protestu przeciwko interwencji wojsk Układu Warszawskiego w Czechosłowacji.

Patron: Ryszard Siwiec

Czy Stadion Narodowy w Warszawie powinien nosić imię Ryszarda Siwca? Co na to decydenci? Relacja Moniki Helak.

Archiwum wolnych Białorusinów

Inicjatywa powołania Międzynarodowego Archiwum Białoruskiego, gromadzącego dokumenty „narodu i kultury białoruskiej” przedstawiona przez koordynatora MAB-u dra Macieja Wyrwę.

Warszawiacy nie z tej ziemi

Wywiad z prof. Jerzym Kochanowskim, autorem koncepcji książki Warszawiacy nie z tej ziemi, prezentującej wielokulturową stolicę.