Nasza strona internetowa używa plików cookie (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych. Każdy ma możliwość wyłączenia plików cookie w przeglądarce, dzięki czemu nie będą zbierane żadne informacje.

Magazyn Literacki KSIĄŻKI 5 (164) 2010

Z Katalog.Czasopism.pl

Wersja Martapatoleta (dyskusja | edycje) z dnia 21:18, 20 lis 2015

(różn.) ← poprzednia wersja | przejdź do aktualnej wersji (różn.) | następna wersja → (różn.)

Przejdź do Magazyn Literacki KSIĄŻKI lub Spisy treści 2010


okładka numeru 5 (164) 2010


Czytając prozę Marka Krajewskiego
Wszechobecne zło
Zło obecne jest w literaturze od początków piśmiennictwa, dopiero jednak w XIX wieku pisarze zaczęli jednoznacznie umieszczać je w człowieku, a nie poza nim. Bez wątpienia na zmianę postrzegania zła, a w szczególności na nowe masowe ujęcie zbrodni, wpływ miał rozwój masowej prasy, który stworzył masową literaturę, w tym powieść kryminalną. Zbrodnia zaczęła zaprzątać wyobraźnię masowego odbiorcy, a rozbudzały ją doniesienia o nieuchwytnym Kubie Rozpruwaczu, o Dusicielu z Bostonu i innych seryjnych mordercach, którzy sławę zawdzięczali nie tylko bestialskim czynom, ale także coraz bardziej spragnionej sensacji brukowej prasie.

Warto zauważyć, że przez wieki zło było niemal całkowicie domeną sfery duchowej. Mrożące krew w żyłach spektakle inscenizowane przez Inkwizycję nie były bezpośrednio utożsamiane ze złem – czy to oprawców, czy to ofi ar – lecz z siłami nieczystymi. W kulturze chrześcijańskiej zło utożsamiane było z Szatanem, nikt nie badał psychologii przestępcy, karą było potępienie duszy. Taką wizję zła najlepiej obrazuje „Boska komedia” Danthego Alighierii, jedna z najbardziej obrazowych literackich wizji cierpienia za grzechy.

Od Frycka do Fryderyka
Przegląd książkowych chopinianów- Temat numeru

Z książek o Chopinie można ułożyć pokaźną bibliotekę — pisał w październiku 1961 roku Jarosław Iwaszkiewicz. — Znam przecie tę moją chopinowską półkę, a jest to tylko drobna część tego, co da się o nim zebrać”.

Cytat ten zaczerpnąłem z najlepszego bodaj wyboru testów poświęconych kompozytorowi, jaki ukazał się z okazji dwusetnej rocznicy jego urodzin. Opublikowany został nie nakładem PWM czy Narodowego Instytutu Fryderyka Chopina, instytucji jak najbardziej tematyce oddanym, ale w postaci 109. numeru „Zeszytów Literackich”. Prosty pomysł, a jakże trafny — są tu komentarze, wypowiedzi, cytaty, fragmenty wierszy, krótkich zapisków i długich powieści, w ten czy inny sposób tyczących się Fryderyka Chopina.

Niektóre z nich zaskakują. No bo co powiedzieć o takich słowach: „Ja sam zawsze jeszcze nazbyt jestem Polakiem, by za Chopina nie oddać całej reszty muzyki”. I któż to się do takiego nacjonalizmu przyznawał? Friedrich Nietzsche w „Ecce Homo”.

Wiesław Adamczyk
Bóg nie patrzył w tamtą stronę- Rozmowa numeru

Pana przyjazd do Polski nie jest zwykłą podróżą autora promującego swoją książkę…

Jestem niesamowicie dumny, że po 77 latach od mojego urodzenia w Warszawie wróciłem do swojego kraju i to nie jako turysta, lecz by powiedzieć głośno, co się stało – nie tylko mojej rodzinie, ale całemu narodowi polskiemu. Moje wojenne losy opisałem w książce „Kiedy Bóg odwrócił wzrok”, jednak nie językiem dorosłego mężczyzny, ale w zupełnie innym stylu – jakby przez małego chłopca, jego słowami. Dlaczego tak zrobiłem? Ponieważ znam Polonię amerykańską, a także jako tako Polaków w kraju, i wiem, że w ten sposób mogę do nich dotrzeć. Ale chciałbym podkreślić, że oprócz tragedii, której byliśmy ofiarami, całe moje pokolenie, oprócz tego, że jesteśmy poranieni, to my, zwłaszcza na emigracji, wiemy, że nasi przyjaciele z krajów zachodnich mają coś na sumieniu. Jako człowiek, który stracił ojca w Katyniu, nie mogłem uwierzyć, że w Stanach Zjednoczonych, w kraju, który sam tyle mówi o wolności, rząd ukrywał zbrodnię katyńską. W książce nazywam to konspiracją ciszy, w którą wszedł Zachód. Poświęciłem całą swoją emeryturę i jako jeden człowiek zrobiłem ten mały krok, aby uświadomić Amerykanom, jaka tragedia zdarzyła się nam w czasie wojny.

Każdy miał swoją ciocię
Co czytają inni
Margaret Drabble jest autorką trzydziestu książek, z czego w Polsce znane są trzy, tłumaczone na początku lat 70. W Anglii znana i lubiana, wzbudziła w zeszłym roku sensację ogłaszając, że porzuca pisanie literatury pięknej, obawia się bowiem wtórności. „Nie podoba mi się to, że powtarzam się nawet nie zdając sobie z tego sprawy, co jest typowe dla starych ludzi (Drabble ma 70 lat – G.S.). Ileż razy słyszałam ludzi powtarzających te same opowieści – ile razy ja sama opowiadałam te same historie… Nie chciałabym, żeby przydarzyło mi się coś takiego w książce. Potem ktoś powie, hm, pisała to już w 1972”, mówiła w wywiadzie.

Rzeczywiście, ostatnią jej powieścią jest „The sea lady”, opublikowana w 2006. Później ukazał się tylko jeden tom – „The Pattern in the Carpet” (Atlantic Books), rodzaj pamiętnika, który powstał w oparciu o zaplanowaną historię układanek (puzzli). Wprawdzie jej agent przekonywał, że słowa pisarki były dyktowane chwilą, brak jednak informacji, by Drabble pracowała nad nową książką.

Czego nas uczą wyroki?
Twórczość w zoologu
Problematyka „artystyczności” fotografii wciąż pozostaje żywa – niejednokrotnie trudno rozstrzygnąć które zdjęcia noszą piętno indywidualnej twórczości, które zaś są wynikiem rutynowych działań dokumentacyjnych mających na celu jak najwierniejszą rejestrację rzeczywistości. W omawianym wyroku problem ten nakłada się na jeszcze inny – a mianowicie zakres nabycia praw w umowie o pracę w sytuacji, gdy owocami tej pracy mogą być utwory – przedmioty podlegające ochronie prawa autorskiego.