Magazyn Literacki KSIĄŻKI 3 (150) 2009
Z Katalog.Czasopism.pl
Przejdź do Magazyn Literacki KSIĄŻKI lub Spisy treści 2009
Wielka kariera literackiego horroru
Apetyt na grozę - Temat numeru
Niesamowitość od dawien dawna uchodzi za ekscytującą. Lubimy odczuwać dreszczyk emocji i podniecenia, kiedy jesteśmy świadkami rzeczy przerażających, ale jednocześnie mamy świadomość, że nam samym nic nie zagraża. Twórca psychoanalizy Sigmund Freud nazwał taki stan rzeczy sublimacją czyli zastępczym przeżywaniem naszych podświadomych potrzeb psychicznych, w tym właśnie lęku, a także okrucieństwa. Taką funkcję w starożytności dla rozentuzjazmowanych, siedzących na widowni rzymskiego Koloseum tłumów spełniały śmiertelne walki gladiatorów w starożytności, a następnie – w średniowieczu – publiczne egzekucje. Literacki pra-horror występował już w przesyconych okrucieństwem antycznych tragediach Seneki czy w obfitujących w zjawiska nadprzyrodzone i drastyczne obrazy mordów oraz okaleczeń dramatach elżbietańskich mistrzów: w „Tragedii hiszpańskiej” Thomasa Kyda, „Tragicznej historii doktora Faustusa” Christophera Marlowe’a czy dziełach samego Williama Szekspira, z „Tytusem Andronikusem” na czele ze względu na zawarty w tej „tragedii zemsty” duży ładunek okropności.
Zbiorowa amnezja
Tomas Venclova - Rozmowa numeru
-Jak pańska poezja przyjmowana jest w pana ojczyźnie?
-Bez większego entuzjazmu. Prawdopodobnie, gdyby poproszono Litwinów o wymienienie dziesięciu litewskich poetów współczesnych, nie znalazłbym się w tej dziesiątce. Natomiast zagranicą – co mówię bez fałszywej skromności – po pytaniu o znanych poetów litewskich znalazłbym się pewnie na pierwszym miejscu. Tak się to dziwnie złożyło.
-Pytam o to, bo pamiętam, że gdy na początku lat 90. jeździłem do Wilna i pytałem o pana i pańską twórczość, niejednokrotnie słyszałem cierpkie uwagi odnoszące się głównie do pańskiego ojca, żony. Wyczuwałem też nutę wyraźnej zazdrości: temu to się udało, wyemigrował…
-Tak, rzeczywiście, było.
Słodka czuszka
Rzecz o Iwonie Haberny
Im dłużej się zna Iwonę Haberny, tym łatwiej można się przekonać, że w tej ujmującej bezpośredniością i serdecznością kobiecie tkwi silna, bezkompromisowa, ale i… skromna osobowość. Że towarzysząca każdemu powitaniu w progach Wydawnictwa Literackiego otwartość w jednej chwili ustąpić może miejsca stanowczości w sposobie argumentowania racji, której trudno nie ulec. Potrafi być słodka jak miód i ostra jak czuszka.
Mapa nieba - Czego nas uczą wyroki?
Książka i prawo
Wracamy do zagadnień podstawowych, konkretyzujących się pytaniem „gdzie kończy się domena publiczna, gdzie zaś zaczyna ochrona prawa autorskiego”. W kontekście konkretnego dzieła człowieka zagadnienie to sprowadza się do ustalenia czy jest ono na tyle twórcze i indywidualne, że zasługuje na ochronę prawnoautorską. To pytanie i próby odpowiedzi na nie uparcie pojawiają się w orzecznictwie sądów polskich, w tym Sądu Najwyższego, od lat dwudziestych ubiegłego wieku, a więc od kiedy uchwalono pierwszą polską ustawę prawnoautorską (1926 roku). I mimo sędziwego wieku niektórych rozstrzygnięć Sądu Najwyższego w tej materii, trzeba przyznać, że zachowały one aktualność, wyznaczając w dość konsekwentny sposób linię rodzimego orzecznictwa – w kierunku szerokiej ochrony twórcy nawet przy istnieniu nieznacznego poziomu twórczości w konkretnym dziele.
Ucieczka z przenośnego domu
Co czytają inni
Gdy w styczniu 1979 roku szachinszach Muhammad Reza Pahlavi wyruszył do Egiptu „na zasłużone wakacje”, moja irańska znajoma powiedziała: „To już koniec, nie mam do czego wracać”. Ani nie przesadzała, ani się nie myliła – wyjechała z kraju rok wcześniej w swego rodzaju „pakiecie”, jako że cała rodzina towarzyszyła ojcu na londyńskiej placówce. Opowiadała, że sytuacja polityczna w Iranie była już wtedy bardzo niepewna, tron Pahlavich chwiał się i dygotał, mułłowie żądali odwołania wcześniejszych reform, wprowadzenia szariatu i generalnie szybkiego cofnięcia się do czasów dzieciństwa Mahometa. Szach nie był bez winy, przyznawała, o bardzo nagannych zachowaniach jego tajnej policji wiedział bodaj cały zachodni świat, ale Savaku bali się jedynie ci, którzy nie kochali szacha, tłumaczyła. Gdy do władzy dorwą się mułłowie, bać powinni się wszyscy, którzy kochają życie.