Nasza strona internetowa używa plików cookie (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych. Każdy ma możliwość wyłączenia plików cookie w przeglądarce, dzięki czemu nie będą zbierane żadne informacje.

WAKAT – Joanna Mueller, Michał Kasprzak, NA CO CHORUJE POLSKA KRYTYKA?

Z Katalog.Czasopism.pl

Kategoria: Przedruki
Publikacja za zgodą autora i redakcji.




„Miarę naszej otwartości stanowi gotowość przyjęcia innego typu pisania o literaturze niż ten, który zdominował dyskurs krytycznoliteracki po roku 1989.”
P. Czapliński, Powrót centrali



       W jednej z ostatnich ważnych publikacji na temat stanu współczesnej krytyki – a mianowicie w książce Dyskursy krytyczne u progu XXI wieku. Między rynkiem a uniwersytetem (red. D. Kozicka, T. Cieślak-Sokołowski, Kraków 2007) – kilkakrotnie zostaje poruszona kwestia chorobliwego stanu zagrożenia, w jakim znajduje się obecnie krytyka. Marta Wyka wspomina, iż krytycy coraz częściej podejmują wysiłek autodiagnozy, o czym mogą świadczyć choćby tak znaczące tytuły książek, jak Dziennik kwarantanny Tomasza Burka czy Literatura w czasach zarazy Jarosława Klejnockiego.

       Poruszeni tym rozpoznaniem, postanowiliśmy podjąć dyskusję na temat chorób, które nękają współczesną działalność krytycznoliteracką. Chcielibyśmy, aby dwa skrótowe rozpoznania naszych medycznych konsultantów, które znajdą Państwo poniżej, stały się punktem wyjścia do wspólnego konsylium krytycznoliterackiego. Być może pozwoli nam ono naradzić się nad etiologią najgroźniejszych chorób, a także postawić diagnozę i ustalić terapię – zarówno dla innych, jak i dla nas samych.

       Choroby dzisiejszej krytyki:

       Agorafobia – paniczny lęk przed nowymi i otwartymi przestrzeniami krytycznymi (nie mylić z niechęcią niektórych krytyków do języka „Gazety Wyborczej”). Osoby zaburzone trzymają się kurczowo wypracowanych przez siebie rozwiązań, schematów i struktur, a na każde zetknięcie z nowym dziełem czy nieznaną teorią – reagują atakiem agresji lub strachu, po czym chowają się w jeszcze ciaśniejszych modelach własnej jaźni. Odwrotność klaustrofobii.

       Aleksytymia – ta choroba, polegająca na nieumiejętności rozpoznawania i wyrażania uczuć, w przypadku krytyków objawia się tym, iż pozostają ślepi na emocjonalną sferę analizowanych tekstów. Uważają, iż utwór literacki to organizm niemal fizjologiczny, który należy analizować tak, jak lekarz bada ciało pacjenta – z chirurgiczną precyzją, beznamiętnie i bez osobistego zaangażowania.

       Anafilaksja – natychmiastowa reakcja alergiczna wywołana zetknięciem z alergenem, czyli z zewnątrzpochodnym antygenem literackim. Reakcja anafilaktyczna może porażać niemal każdy element tekstowy, a zbiór alergenów w środowisku literackim jest niemal nieograniczony (od antygenów awangardowych, przez społecznie zaangażowane, po neoklasycystyczne itd.). W skrajnym przypadku może wywoływać wstrząs anafilaktyczny, będący zagrożeniem dla życia tekstu.

       Ankyloglosia – chorobliwy przerost języka w tekstach krytycznych. Wędzidełko stylistyczne i myślowe nie potrafi utrzymać języka na wodzy, co w efekcie prowadzi do zupełnej bełkotliwości i niejasności tekstów.

       Antropofobia – chorobliwy lęk krytyka przed jakąkolwiek obecnością ludzkiej podmiotowości w dziełach literackich. Osoba dotknięta tym zaburzeniem uważa, iż tekst to struktura wygenerowana przez coś w rodzaju językowego cyborga, a zadaniem krytyka jest doglądanie właściwego funkcjonowania układów scalonych badanego mechanizmu.

       Bruxizm – nieświadome zgrzytanie przez krytyka zębami w zetknięciu z marnymi produkcjami literackimi. Długotrwałe zgrzytanie zębami prowadzi do abrazji, czyli starcia powierzchni zębów. Z kolei abrazja zwykle sprawia, iż krytyk staje się mniej zgryźliwy i kąśliwy, ale za to nie może sobie odmówić starczych przechwałek, jakoby w młodości „zjadł zęby na czytaniu”.

       Bulimia – żarłoczność krytyczna, chorobliwe objadanie się tekstami (bez ich jakiejkolwiek selekcji), a następnie niekontrolowane wyrzucanie ich z siebie w formie nieprzetrawionych półproduktów medialnych.

       Dysgeusja – zaburzenia smaku krytycznego. Schorzenie to dzieli się na kilka typów. W przypadku kakogeusji chory odczuwa nieprzyjemny smak i żaden tekst artystyczny nie wydaje mu się godny skonsumowania. Z kolei ageusia polega na kompletnej utracie smaku – chory stara się wówczas symulować różne gusta literackie, ale z łatwością może zostać zdemaskowany. Odwrotnością ageusji jest hypergeusja, gdy krytyk odczuwa smak o wiele mocniejszy niż w rzeczywistości (takie omamy smakowe przydarzają się po degustacji zbyt wielkiej ilości trunków, zwłaszcza w czasie branżowych bankietów w pismach wysokonakładowych). Najbardziej pospolitą odmianą dysgeusji jest złe rozpoznanie smaku, które może dotyczyć krytyków w każdym wieku, ale daje się stwierdzić dopiero po dłuższym czasie (zwykle – po upływie całej epoki historycznoliterackiej).

       Hiperostoza usztywniająca kręgosłupa – schorzenie spotykane u krytyków, dla których w literaturze liczy się jedynie kręgosłup moralny. U chorych następuje ograniczenie elastyczności sądów krytycznych oraz widoczna nierównowaga między sztywnością morale a rachitycznością i nieforemnością pozostałych tkanek tekstowych. Krytycy cierpią także na przewlekłe, na ogół umiarkowane bóle, związane z faktem, iż oceniani twórcy nie potrafią sprostać sztywnym zasadom moralnym, jakich się od nich oczekuje.

       Hipochondria – ciągłe poczucie nieuzasadnionego lęku o zdrowie literatury, objawiające się tym, że krytyk hipochondryk nieustannie wynajduje schorzenia zarówno we własnej, jak i w cudzej działalności krytycznej i literackiej. Hipochondria krytyczna to prawdopodobna przyczyna rozpoczęcia niniejszej dyskusji.

       Klaustrofobia – chorobliwy lęk przed pozostawaniem w ciasnych, zamkniętych schematach pojęciowych i strukturach krytycznych. Krytycy dotknięci klaustrofobią starają się uciekać z jednej formy w drugą, ciągle zmieniają style pisania oraz lekturowe fascynacje, nieustannie dekonstruują twórczość własną i cudzą, a ponadto przy każdej okazji panicznie manifestują swoją otwartość, byle tylko nie dać się zamknąć w tym, co ustalone i trwałe. Odwrotność agorafobii.

       Ksenofobia – lęk w stosunku do obcych i innych, objawiający się tym, iż krytyk w swoich tekstach notorycznie pisze o bliżej nieokreślonych, abstrakcyjnych, acz uwznioślonych wielką literą „Innych”, choć w rzeczywistości robi to z ukrywanej (nawet przed samym sobą) niechęci do wszelakiej konkretnej inności. Etiologię choroby najczęściej wywodzi się z tekstów hermeneutycznych i posthermeneutycznych, jednak paradoksalnie jej innym źródłem może być zaraza politycznie-poprawnościowa.

       Maniafobia – lęk przed szaleństwem, który w przypadku krytyków objawia się nadmierną racjonalizacją analizowanych utworów. Chory tak bardzo boi się zwariować, że z góry odrzuca utwory „zaburzone” (językowo, stylistycznie, myślowo itd.) albo skupia się na wytykaniu im bełkotliwości, niejasności czy irracjonalności. Gdy zwraca się mu uwagę, że jego zdroworozsądkowa perspektywa ma wszelkie znamiona obsesji, reaguje agresją i napadami histerycznymi.

       Mizofobia – obsesyjny lęk przed zabrudzeniem się. Sprawia on, iż krytyk z góry (i natrętnie) umywa ręce od wszystkich nowych sytuacji literackich, w których czuje się niepewnie. Nie zajmuje się zatem niezidentyfikowanymi dziełami literackimi, gdyż te mogłyby zanieczyścić jego sterylny wizerunek krytyczny. Pod uwagę bierze dopiero utwory wielokrotnie omówione przez innych, przy czym również z nimi postępuje z iście chirurgiczną precyzją i chorobliwą ostrożnością.

       Nadwzroczność (dalekowzroczność, hyperopia) – krytyk dalekowidz nie potrafi skupić swego wzroku na bliskich obiektach (czyli aktualnie powstających dziełach), gdyż jego oko jest nastawione na jak najbardziej odległe cele. W rezultacie to, co projektowane, przyszłościowe i utopijne, przysłania mu i rozmywa obiekty pozostające realnie w zasięgu wzroku.

       Osobowość anankastyczna – zaburzenie obsesyjno-kompulsywne, charakteryzujące się takimi objawami jak: chorobliwa dbałość o strukturalistyczny porządek analizy, pochłonięcie przez szczegóły (tak dalekie, iż krytyk anankastyk nie jest w stanie zbudować syntetycznej całości), uległość wobec konwencji i ustalonych zasad, perfekcjonizm, sztywność sądów i upór, a także nadmierna sumienność z zaniedbaniem lekturowej przyjemności.

       Skolioza – boczne skrzywienie kręgosłupa tekstowego. Ta wada postawy występuje w dwóch przeciwstawnych odmianach ideologicznych: jako odchylenie prawicowe oraz odchylenie lewicowe. Pacjentów niezwykle trudno jest przekonać o tym, że są chorzy, gdyż to właśnie swój skrzywiony ideologicznie kręgosłup uważają oni za najzdrowszą i najprostszą postawę krytyczną. Nieleczona skolioza upośledza inne organy myślowo-krytyczne, a w skrajnych przypadkach prowadzi do niewydolności krążeniowo-oddechowej i zmniejszenia pojemności życiowej tekstów.

       Stalking (nękanie) – chorobliwy model zachowania krytycznego, polegający na tym, iż każdy tekst krytyka stalkera skupia się na personalnym atakowaniu wybranej ofiary lub na umyślnym nękaniu określonego nurtu poetyckiego. Nękanie to zachodzi nawet wtedy, gdy temat recenzji nie ma nic wspólnego z atakowaną osobą czy nurtem poetyckim (dla przykładu krytyk pisze o różnych autorach i tomikach tylko po to, by w każdym tekście dać upust swej nienawiści do awangardy lub osób z nią związanych). Niekiedy stalker wyrównuje w ten sposób swoje osobiste porachunki z daną osobą.

       Tokofobia – paniczny lęk przed donoszeniem i urodzeniem tekstu metaliterackiego. W efekcie krytyk nie pisze całościowych artykułów krytycznych, a jedynie efemeryczne zapiski, szkice do szkiców, ulotne wpisy pamiętnikowe lub blogowe, niezobowiązujące notatki dziennikarskie tudzież półprywatne listy do analizowanych twórców.


       ZABURZENIA KRYTYCZNE

       Poniżej podajemy kilka rozpoznanych u krytyków typów chorobowych oraz cytaty ze wspomnianej antologii (z jednym wyjątkiem) Dyskursy krytyczne u progu XXI wieku. Między rynkiem a uniwersytetem definiujące i problematyzujące owe zaburzenia:

       Krytyk-dezintegrator – „Książki dające wgląd w szerszy obraz poezji niż gazetowe recenzje są dziś w znacznie większym stopniu niż kiedyś luźnymi kolekcjami tekstów, wśród których dominują omówienia pojedynczych tomów (już nawet nie większych wycinków z twórczości jednego autora), a i one coraz częściej ustępują miejsca szkicom interpretującym poszczególne wiersze. […] Analityk może zająć miejsce syntetyka, ale na pewno nie wykona za niego syntezy” (J. Fazan, Jak pisać o poezji w epoce destabilizacji)

       Nadempatyczny krytyk-promotor (alias krytyk-pielęgniarz lub krytyk łowca głów) – „Na początku lat sześćdziesiątych Kazimierz Wyka ironizował z młodych poetów, którzy »skarżą się, że nie mogą się rozwinąć, ponieważ są niedopieszczeni przez krytyków, to znaczy recenzentów i polonistów«. [...] Dyskusyjne jest tylko, czy coś z tego [dopieszczania – red.] – oprócz dobrego samopoczucia (które – jak wiadomo – może być chwilowe) debiutanta – wynika” (J. Fazan, Jak pisać o poezji w epoce destabilizacji).

       Krytyk-schizofrenik – „Tym czymś, co stanowi, że się ma uzdolnienia krytyckie, jest właśnie wewnętrzna sprzeczność dążenia do odmiennych celów” (T. Burek – głos w dyskusji). „Jej [krytyki] siła i jej szansa tkwi w praktykowaniu sprzeczności, a rozliczne klęski, które ponosi, przytrafiają się jej wtedy, gdy wybiera tylko jedno z zobowiązań (Przemysław Czapliński, Powrót centrali, s. 132).

       Krytyk autystyczny – „[…] owszem są monady, ale monady się nie komunikują. Jeżeli nie przejdziemy od tej monadologii do takiej wizji, że monady się komunikują, to w ogóle możemy przestać rozmawiać” (M. Stala – głos w dyskusji).

       Krytyk-wizjoner – „Projektantem jest Brzozowski wtedy, kiedy mówi, że zadaniem krytyki jest organizacja zbiorowej wyobraźni – i to jest mi bardzo bliskie”, „Myślałbym raczej o projekcie całościowym, to znaczy, że trzeba by mieć jakąś wizję kultury, jakąś wizję tradycji i trzeba by połączyć cząstkowe punkty widzenia w jakimś perswazyjnym projekcie, który należałoby poddać pod rozwagę” (M.P. Markowski – głos w dyskusji).

       Krytyk-pochłaniacz – wchłania jedynie gotową produkcję literacką, rynkowy zalew: „Byli tacy krytycy-gospodarze literatury, jak na przykład Kazimierz Wyka, który widział całość, który zdawał sobie sprawę z tego, co jest potrzebne, co by było dobrze, żeby powstawało. Na taką krytykę nie ma już miejsca, dlatego że rzeczywiście brak takiej świadomości, co w literaturze jest akurat w tym momencie potrzebne – ja nie wiem, co jest potrzebne. […] Natomiast rozpoznawanie tego, co naprawdę się dzieje, to jest coś bardzo ciekawego i to powoduje, że my z takich indywidualnych ocen próbujemy sobie zbudować jakiś obraz” (J. Jarzębski – głos w dyskusji).

       Narcystyczny krytyk-pluralista – „[…] chce przemawiać nie z pozycji »obiektywnego« obserwatora sceny literackiej, ale przeciwnie – subiektywnego kreatora wrażeń powstałych w akcie lektury tekstu”. „Ów modelowy […] krytyk przekonywał przeto do swoich wyborów, argumentów i sądów, snuł retoryczny komentarz wokół i wobec dzieła literackiego, które wybrał do intymnej, choć publicznej lektury, a przy tym podkreślał prowizoryczność swych konstatacji. Był […] krytykiem-czytelnikiem, »pielęgniarzem«, subtelnym egzegetą ulubionego pisarza, rzadko starał się być wizjonerem, natchnionym projektodawcą, złośliwym Zoilem” (Arkadiusz Bagłajewski, O małych formach wypowiedzi krytycznej…).

       Krytyk-destruktor – „Krytyk powinien wprawiać ustalone, używane przez nas pojęcia w stan nieoczywistości. […] Krytyk powinien rozmontowywać stereotyp, któremu jesteśmy wierni, stereotyp, w którym chcielibyśmy usnąć. […] Nie ma teleologii krytycznej, teodycei krytycznej, krytyki uzasadniającej nasz świat – powinno natomiast być coś takiego, co by nas zbijało z pantałyku” (M.P. Markowski – głos w dyskusji).

Artykuł pochodzi z czasopisma „Wakat” nr 2 (7) 2008.

Michał Kasprzak - (ur. 1981) krytyk literacki, były poeta. Wydał tomik wierszy bo on to zgubi (SDK, Warszawa 2003). Podpisany pod Manifestem Neolingwistycznym. Publikował m.in. w „Studium”, „Ha!arcie”, „Lampie”, „Toposie”. Redaktor warszawskiego pisma „Wakat”.

Joanna Mueller – ur. w 1979 roku w Pile. Obecnie mieszka w Warszawie. Tutaj pisze doktorat z utopii językowych we współczesnej poezji, uczy studentów poetyki i teorii literatury, a w wolnych godzinach wiedzie klerkowskie życie korektora. Bywa krytykiem i mącicielem, co uskuteczniała dotąd na łamach m.in. „Studium”, „FA-artu”, „Twórczości”, „Pograniczy”, „Tekstów Drugich”, a także – jako redaktor – „LiteRacji”. Wydała dwa tomy poetyckie: Somnambóle fantomowe (Kraków 2003) oraz Zagniazdowniki/Gniazdowniki (Kraków 2007). Przedstawicielka praskiej szkoły przeżycia oraz jednoosobowego nurtu zwanego archelingwizmem.